Dziś,na leśnej zarośniętej drodze w podmokłym grądzie,jeden owocnik,Hohmeyer doprowadził mnie do P.michelii,ale pewności nie mam. I mikro, Parafizy cienkie delikatnie główkowate na końcu z kropelkami(zaraz dorobię zdjęcie)
No co Ty powiesz, że soku nie było??? Sok na pewno był ale nie tak pewnie sprawdzałeś. Chciałeś go pewnie zaobserwować po przełamaniu owocnika? Juz o tym, ja i inni pisaliśmy kilkakrotnie: mały okruszek owocnika bierzesz między palce, przytykasz do białej bibułki, papieru, chusteczki, itp i mocno ściskasz, zawsze jakiś ślad zostanie. Na początku może to byc wilgotna plama ale po minucie dwóch, czyli po przeschnięciu widać dokładnie barwę soku. Jakbyś miał żółty sok to byś już zatrzymał się na kluczu w puncie 24d.
Wymiary zarodników są podane na zdjęciu w lugolu,a sok no został żółty ślad na papierze-uznałem że to zgnieciony miąższ,jeśli to można uznać za sok to był. Nad teksturą jeszcze dzisiaj posiedzę.
Zgadza się, nie wiem czy istnieje jakaś inna podobna? A co do wymiarów zarodników oczywiście masz rację, zbyt szybko przewinąłem do dołu i nie zauważyłem. Dlatego wpis anulowałem.
W tym roku u mnie jej mało ale w ubiegłym miałem zatrzęsienie, dzięki temu miałem okazję naoglądać się jej owocników różnej "maści". Mikroskopowałem w poszukiwaniu różnić z kilkanaście kolekcji ... aż mi w końcu obrzydło:-(