Ciąg dalszy wątku raczej wskazany.
Dziś po pracy postanowiłem wyjąć w końcu owocniki z dojrzewalni i sprawdzić pod mikroskopem. Prawę mówiąc to o nich zapomniałem i aż sie przeraziłem że mi przejrzały. Na szczęście jak najbardziej wszystko w porządku. Co do drugiego znaleziska nie mam zastrzeżeń, pasuje jak nic do Plectania melastoma.
Co do pierwszego miałem duże podejrzenia. Podczas pobierania nie znalazłem w ziemi, w pobliżu podstawy żadnego drewna i dlatego postanowiłem go dokładnie przejrzeć. Owocnik wyrastał na warstwie próchnicy pod przykrywka z mchu. Po zarodnikach ciężko tu cokolwiek wyrokować bo wymiary u innych gatunków mocno pokrywające się, a do tego nie mogę "dobrać się" do większości opracowań gatunków Plectania które nie posiadaja trzonu lub mają bardzo krótki( jakby ktoś był w posiadaniu takiej literatury to serdecznie polecam się).
A teraz szczegóły.
Poza tym że nie wyrastał owocnik z drewna to podstawowa różnica to parafizy. Posiada w zasadzie dwa rodzaje. Są podobne jak obserwowane u P. melastoma ale duża część jest gęsto septowana, o rozdętych członach. Niektóre przypominają sznur pękatych serdelek.
Czy to może być skutek hodowania w sztucznych warunkach? W zasadzie obie kolekcje przebywały tyle samo w dojrzewalni a druga kolekcja w ogóle takich nie posiada.
Zarodniki nieco krótsze i węższe niż u mierzonych P. melastoma.
Zaobserowałem jeszcze jedną różnicę w zarodnikach ale tu nie mam pewności czy to reguła bo zbyt mało próbek obejrzałem. Powiedzmy wobec tego, że wydaje mi sie w każdym razie, że zarodniki u typowej P. melastoma wewnątrz posiadają bardzo drobną ledwie zauważalną ziarnistość ale za to na powierzchni u dojrzałych da sie zauważych lekką chropowatość. U tych z rozdętymi parafizami zarodniki zawierają dość dużą ilość znacznie większych kropelek cieczy a na ich powierzchni chropowatości nie zauważyłem.
Zdjęcia te podejrzanej:
.
i dla porównania P. melastoma