Kameralny wypad (Błażej Gierczyk, Marcin Piątek, Darek Karasiński, obok podpisany) na dłuuugi łikend w Bieszczady. Baza w Wołosatem, w agroturyźmie. Warunki przyzwoite, ciepło i tanio.
Teren zwiedzany aż po Przemyśl w sześciu wycieczkach.
Przedmiotem zainteresowania były porosty, rośliny naczyniowe, grzyby, te mikro i te większe.
Plon wycieczek, to w moim wypadku większe kilkadziesiąt zfotografowanych znalezisk, mile spędzony czas (rozmowy), dużo nowej wiedzy (rozmowy), będzie co wspominać (lokale), niezapomniane wrażenia estetyczne (krajobrazy) i odpoczynek od stresów remontu i sprzedaży mieszkania.
Pogoda dopisała świetnie, słońce, słońce, słońce. Jedynie w mroźny wtorek musiałem nosić statyw w rękawiczkach. Lało dopiero w ostatni dzień, w sobotę. Lubię takie deszczowe klimaty i krajobrazy - z perspektywy ciepłego i suchego lokum :)
W Bieszczady z Wrocławia jechałem 14h , z powrotem 7.5h (bo z górki?).
Szczególne podziękowania dla Błażeja Gierczyka za inicjatywę wyprawy, zorganizowanie noclegów i dominujący wkład w plan wycieczek oraz świetne pilotowanie w terenie.
Fajnie jeśli uczestnicy wpomną o znaleziskach z których najbardziej się cieszą najbardziej. Ja coś napiszę po uporządkowaniu notatek. A teraz idę spać :)