W połowie maja, pośród wyłożonej kory sosnowej, znalazłem smardza. Owocnik był już troszkę po przejściach, a brak wilgoci dawał o sobie już znać. Zebrałem, bo wydawał się być już w miarę dojrzały.
Makroskopowo wyglądał na Morchella elata. Postanowiłem jednak wejrzeć w "duszyczkę". Wielkość i kształt zarodników tego gatunku ma dość sporą tolerancję.
U mnie wyszło to tak:
Ponoć kształty wstawek daje pewność trafności oznaczenia.
Mam tylko to, co mam i co mogę "zawiesić", no i ewentualnie domniemywać. Niech "wiszą", bo jest mało materiału poglądowego związanego z Morchella.
"Może kiedyś, innym razem dziś na razie nie...". "Dni się robią co raz krótsze, może jutro i pojutrze, będzie lepiej, dziś jest jeszcze źle. Może w maju, może w grudniu, zresztą kto to wie?" :)))
Epitet "importuna" trafia. Teraz będzie absorbujący umysł i niedający spokoju. :)
(wypowiedź edytowana przez vito_miks 20.listopada.2016)