Dziś, burta rowu melioracyjnego zarośnięta sitem, turzycami i innymi zielnymi. Późno było, duło, jak w kieleckiem, mało w łeb nie oberwałam dwumetrową gałęzią dębową, a potem musiałam 10 kilometrów nadrabiać, bo zawaliło drogę brzozą z pobocza :-( Jak znalazłam, myślałam, że strzępiaki jakieś wysmukłe, ale wiadomo, co ślepemu po oczach. Dopiero w domu zobaczyłam, że ONE :-) Nic, a nic o nich nie wiem, trudne są, jakieś koślawe te zarodniki, sześcio, siedmio i ośmikątne, o wymiarach od 9,6-8,8 x5,5-7.2, jakby natura sobie kompensowała piękno zewnętrzne, kalectwem wewnętrznym ;-) Zrobiłam kiepski preparat z kawałka blaszki, to pokażę co tam mam. Może ktoś ją będzie chciał przytulić ;-)