I myślę, że jest to powód do zadowolenia, ponieważ moim skromnym zdaniem nie jest to gatunek tak częsty jak zwykło się sądzić. Ja sama spotkałam go jeden raz w kujawsko-pomorskim. Kolejny (nie znaleziony przeze mnie) w górach stołowych. To jeden z tych gołąbków łatwych do oznaczenia w naturze. Ale z kluczami się do niego nie dojdzie, bo wysyp z blaszki w eksykacie ma kolor jasnokremowy (nie biały jak fragilis) a smak (tutaj łagodny) w kluczach nie jest brany pod uwagę (poza Kibby'm), pomimo, że w opisie gatunku u wielu autorów jest to zaznaczone. Ciekawe, jakby ten wysyp wyglądał na świeżo, no ale może kiedyś uda się sprawdzić?