O matuchno, jakże on mnie wymęczył :D
Na szczęście sprawa z gatunkiem była jasna, więc wiadomo było, czego szukać w skórce, ale gdyby nie to, to w życiu nie przyszłoby mi do głowy, aby zrobić pińcet preparatów, żeby znaleźć te oto włoski. Można je zaobserwować w miejscach, gdzie są ciemne łatki na kapeluszu. Ale, nawet jak oglądałam same łatki, to z wyodrębnieniem ich w całej okazałości wcale nie było łatwo. Nie wiem, czy to kwestia eksykatu, czy mojej pracy nad nim, na szczęście kończę przygodę z nim i za chwilę zniknie na dnie kartonu :D
Włoski o których mowa, to te elementy, gdzie u podstawy są podobne do sferocystyd (+/- okrągłe) komórki, a na ich końcu widać zwężone elementy terminalne. Nie strzałkowałam, bo chyba widać, o czym mowa. Zazdrościłam koledze ze słonecznej Italii, że tak ładnie udało mu się to pokazać:
http://www.ambmuggia.it/forum/topic/8102-russula-virescens/ Jak już wspomniałam, trzeba było się mocno natrudzić, aby zobaczyć to, co powyżej, a to co było widać zawsze i w każdym preparacie to powyginane strzępki, zniekształcone w rozmaity sposób, sporo strzępek oleistych (eksykat mocno 'pachnie') i wyglądały tak:
Żeby nie było, z zarodnikami też miałam problem, mimo, że gołąbek dobrze wysypany. Zazwyczaj pobieram zarodniki z blaszki tępą stroną skalpela (delikatnie) i nie stanowi to dla nich żadnej szkody (ułamek procent uszkodzonych), przy tym niestety ta metoda nie wypaliła, bo na szkiełku była miazga, więc trzeba było płukać w Melzerze (na to H2O), znowu kilka podejść ;)
Ornamentacja:
(0.4) 0.44 - 0.58 (0.6) µm
N = 22
Me = 0.5 µm
Na koniec dodam, że do pełni szczęścia posłużyła krawędź blaszki w SV, dlatego nie będzie zdjęć, bo była jedna wielka katastrofa.
Pozdrawiam wszystkich ciepło, muszę sobie zrobić przerwę :D