Nie wiem jaki to gatunek, ale jest dość ciekawy. Tak więc jakbyś Mirku kiedyś miał możliwość trafienia na niego, to bardzo będę wdzięczna.
Najwięcej kłopotu miałam z obejrzeniem blaszki, bo owocnik bardzo dojrzały i z masą zarodników, ale po kilkukrotnym płukaniu udało się udokumentować cheilocystydy (nieczęste), z długim wyrostkiem na szczycie, pleurocystydy zazwyczaj bez wyrostka, ale tutaj bez pewności, bo bardzo mało ich widziałam. Niestety z SV ta próba się nie powiodła, jedyne co mogę powiedzieć, to to, że cystydy niezbyt mocno reagowały. W tramie blaszki bardzo duże (do 60 um) sferocysty.
Skórka jest bardzo interesująca, ponieważ po zastosowaniu fuksyny karbolowej i przepłukaniu w kwasie solnym ujawniły się kwasoodporne kropelki. Gdyby nie to, to ten gołąbek świetnie by pasował do R. violaceoincarnata, opisany tutaj:
http://www.repository.naturalis.nl/document/569643 I właśnie klucz do niego prowadzi jeśli uznamy, że tej inkrustacji nie ma (ale jest).
No i autorzy nic nie wspominają na temat inkrustacji strzępek w skórce, choć reszta o dziwo pasuje jak ulał, czyli wygląd i wielkość cystyd, podstawek, pileocystyd, strzępek, zarodników i wysokość ornamentacji, a nawet brzoza w siedlisku.