Wybrałam się dziś do lasu z synkiem. Chodziliśmy osobno i jak się spotkaliśmy, dał mi tego grzyba i pyta co to. To ja pytam, z jakiego pieńka go zerwał. No i nie umiał odpowiedzieć, niestety. :-( Nie widziałam świadomie twardziaka muszlowego. Piękny kolor owocnika, taki różowawo-fioletowawo-brązowawy. Czy to on? Wysyp się dopiero robi.
Pan Muszelka ;-) leży sobie na parapecie i cieszy oko, choć już nieco przywiądł, a ja się zastanawiam, czy go sobie zachować, czy oddać Matce Naturze :-D Przypomniałaś mi, że miałam takiego zgrywusa, nauczyciela od metodyki nauczania, który w ramach żarciku opowiadał, że jak ktoś nie wie, jak jest "muszelka" po angielsku ;-), to łatwo zapamiętać. "muSHELLka" ;-)