Gdybanie nic nie da. Pomysł z kamerą do wykorzystania w przyszłości.
W przypadku tak sformułowanego prawa, jak mamy (zakaz zbioru nawet fragmentu owocników), podstawowym kłopotem jest identyfikacja gatunku. Nie unikniemy poboru owocników, chcąc jednocześnie znać rozmieszczenie gatunku. A dokumentacja zielnikowa powinna być zawsze przeprowadzona. Nawet w przypadku gatunków "łatwych do identyfikacji" (wiemy co się stało np. z czarką "szkarłatną", opieńką "miodową", krowiakiem "podwiniętym", korzeniowcem "wieloletnim" itd..). Dane o tych gatunkach bez suchego materiału są diabła warte, bo okazało się, że to gatunki zbiorowe.
Próby zmiany tego prawa przy ostatniej okazji nie powiodły się. Może w przyszłości.
Ewidentnie został złamany zakaz dotyczący gatunków chronionych, ale bez szkody dla stanowiska. Z pozostałego owocnika uwolnią się tysiące zarodników, grzybnia będzie żywa w pniaku, dopóki nie zje tego, co potrafi.
Mamy tysiące przykładów bezmyślnego (ale umyślnego) niszczenia owocników - w tym gatunków chronionych. Niestety.
Nie zdziwiłabym się, gdyby ktoś zgłosił to stanowisko (poza Mirkiem Wantoch-Rekowskim bez eksykatu) do rejestru. Tak też jest, że jak ktoś nie ma pewności, że gatunek jest chroniony, pobiera kawałek, przesyła do identyfikacji.
Nie jest prawdą, że to ostatnie 3 "egzemplarze".
Nie można opierać wiedzy na temat rozmieszczenia JEDYNIE na podstawie tego atlasu, bo mapy tu przedstawione obrazują rozmieszczenie TYLKO na podstawie rejestru. Są dane (literatura) z Puszczy Białowieskiej, Augustowskiej, z Warszawy. Gatunek niewątpliwie rzadki, zagrożony i cenny, ale nie tak ekstremalnie rzadki, jak przedstawiasz. Na szczęście.