"Mykogenność" końskich bobków wciąż mnie fascynuje :-). Moje dzisiejsze "pastwiskowe" znaleziska nie należą z pewnością do rzadkości, niemniej jednak postanowiłem jeszcze raz zaprezentować Wam te grzybki, do których bez okularów podobno lepiej nie podchodzić ;-). Pilobolus sp.:
I Sphaerobolus cf.stellatus (na Bio-forum z tego substratu zdaje się jeszcze nie "gościł"):
Czy u Ciebie tak mocno polało, że rośnie w ogóle jakiś grzyb? Na południu susza niemiłosierna i nadziei na deszcz żadnej... Takiego, bezgrzybnego roku nie pamiętam.
Tak na serio - to jest tragedia. Trochę wczoraj "popadało" (ziemia "przemoczona" na głębokość 0,01 cm ;-) ). W lesie susza totalna. Stawy, rowy, bagna - wszystko wyschło. Jest naprawdę źle :-(.
A ja tam bym sobie sałatkę z tych Pilobolus zjadł. :-) No i nie zapominaj o etymologii słowa "Coprinus" - wszak to Twoje ostatnie znalezisko Beatko :-).
Innej opcji w ogóle nie brałem pod uwagę. :-) W pierwszej chwili przeczytałem "sama bym chętnie Pilobolusa zjadła" ;-) :-).
Z mniej "spektakularnie wystrzałowych" znalazłem znowu jakieś "kubki na kupkach". Ale tymi już chyba nie będę "denerwować" Błażeja. Myślę, że Cyathus olla, chociaż jeśli o gatunku miałaby decydować liczba perydioli (14-15 szt.) - to może i C. stercoreus. :-)
Pilobolusa miałem kilka lat temu na odchodach dzika i jelenia na torfowisku. Ładnie się hodowały w domu, bardzo ciekawą biologię ma ten grzybek. Fajnie strzelają te wieczka.