Wczoraj, skraj leśnego duktu, wśród traw, koniczyny. Pod jodłami. W pobliżu dąb, grab, nieco dalej modrzew, brzoza i sosna. Owocnik niski, dość zwarty. Obok dwa maluchy ledwo co od ziemi odrośnięte. Kapelusz płaski z bardzo niewielkim wklęśnięciem po środku, koloru wyschniętej czekolady, wiecie, takiej, co leżała za długo bez opakowania, ale środek sporo ciemniejszy, bardzo czekoladowy. Skórka kapelusza sucha, lekko zamszowa, odchodząca do połowy średnicy. Zapach ładny, grzybowy z lekką nutą owocową, smak łagodny, lekko orzechowy. Barwa na przekroju niezmienna. Blaszki przyrośnięte, niektóre lekko zbiegające. Reakcji brak, bo brak odczynników. Gdzie się kupuje KOH? Trzon trudno ocenić jaki wewnątrz, bo zjedzony przez robale, po całym biurku mi się rozpełzły, bo pod lampką suszyłam. Wysyp bladokremowy. powiedziałabym, koloru lodów waniliowych, jak kolor moich ścian, co sobie je pomalowałam w ubiegłym tygodniu :-) No nie wiem, która to, w ogóle.