Grzybki od takich wielkości główki od szpilki do 5mm średnicy, większość dookoła ułamanych, drobniejszych gałązek lub miejsc po nich. Biało-beżowy suchy, dość twardy.
Beatko! - zlituj sie nad nami biednymi:-))) Młode to takie, że nawet pewnie mikroskop nie pomoże ... no chyba, że się ktoś moooocno uprze:-) - chociaż w sumie to coś mi przypominają ... ale to tylko takie przelotne wspomnienia, pewnie z sesji podczas "śmigania" po necie?
No właśnie, że mnie one też coś przypominają, cholera, i nie mogę skojarzyć co, i to mnie wnerwia :-( W przerwach technicznych podczas przygotowań do malowania pokoju już przeglądam setną książkę i ładnych parę stron i nic, więc licząc na waszą wszechwiedzę wstawiłam kiepskie foty :-D
No nie! Waldek przecież żartował z tym samotkiem:-)
Takie "drobinki" na gałązkach spotyka sie bardzo często ale nawet do tego nie podchodzę. Niepowodzenie z góry pisane:-( Chyba, że któryś z naszych, lubiących nadrzewne zainteresował by sie tym ... w co wątpie bo są pewnie i tak "zawaleni" robotą.
Ale Beatko nie zniechęcaj się, nadrzewne też są fajne ale wymagają większego zaangażowania. Prawie w 100% ... mikroskop!
- i to jest niepodważalny argument abyś w końcu go nabyła a z tego co widzę możesz liczyć na Ali wsparcie ... i nie tylko duchowe:-))
Toteż ja wpis Waldka jako żart potraktowałam :-D Mirku, nie zniechęcę się nigdy, bo ja grzybki kocham, jak pewnie każdy tutaj :-) A najlepiej świadczy o tym fakt, że wstałam rano, godzinę szlifowałam wczorajsze gipsowanie na ścianach, wzięłam drabinkę malarską z pokoju, wystawiłam do ogrodu, i szukałam reszty gałęzi, z której się te kawałki z grzybem odłamały. I co? Okazało się, że w plątaninie koron drzew wczoraj wzięłam gałązkę za brzozową, a dziś, z drabiny, odłamałam resztę od czeremchy amerykańskiej. Nie wiem, czy to ma zasadnicze znaczenie, ale przecież substrat ważny, no nie? Pewnie niewiele to pomoże w identyfikacji, jak wspomniałeś, ale kto wie? :-D O mikroskopie już pisałam, nie będę się powtarzać :-D