to umówmy się, że Ty jesteś lepszy, bo masz przy sobie kartkę i ołówek, a ja, bo od razu po powrocie robię notatki ;)
no i wracając do zapachów, wolę wąchać w domu, na spokojnie, bo w lesie, tak jak napisałeś, wszystko pachnie podobnie, a najczęściej ziemią czy ściółką z której się grzybka wyjęło
zresztą, co tu po próżnicy język strzępić, każdy z nas nie raz sobie pluł w twarz, że tego czy tamtego nie zanotował, a bywa, że trzeba jeździć parę razy w to samo miejsce (nie raz byłam do tego zmuszona) :D