Główna Zaloguj Wyloguj się Załóż Edycja Szukaj Kontakt grzyby.pl atlas-roslin.pl
Z psem na grzyby????
« Poprzedni Następny » bio-forum.pl « Jaki to grzyb? Mykologia « Kąciki tematyczne « Mykologia. Warsztat. «
i

#328
od marca 2005

Nawiedziła mnie ostatnio taka oto myśl. Mam seterzycę - najukochańszą z ukochanych. Towarzyszy mi na wszystkich wyjazdach wędkarsko grzybowych i jest po prostu the best:-))) Za młodu przyuczałem ją do... wyszukiwania borowików pośród gęstego listowia. Jak Tajga (tak się nazywa) ma ochotę, to potrafi wystawić koszyk borowików. A jak w danej chwili interesuje ją co innego - zwierzęta na przykład -ma borowiki i wszelkie grzyby w głebokim poważaniu. Pewne jest natomiast to, że potrafi znaleźć określonego grzyba. Gdyby się tak mocniej do szkolenia przyłożyć - bo to borowikowe to była bardziej zabawa a i tak dała takie dobre rezultaty - to może Tajga zaczęłaby lokalizować stanowiska trufli:-))) Czy ktoś wie coś na temat przyuczania psa do poszukiwań podziemnych grzybów, lub wie gdzie można takie informacje zdobyć? Mogą być po niemiecku lub angielsku. W necie szukałem, ale albo źle szukałem albo mało tam jest na ten temat. A zresztą to co jest, jest w jakichś pogańskich językach:-)))

i

#1492
od kwietnia 2001

2006.12.12 21:57 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (marek)
to jest w wielu źródłach

"Schwaerzel (1954) opublikował listę 31 gatunków grzybów podziemnych wykrytych przy pomocy tresowanego pudla, który opanował umiejętność wyszukiwania gatunków o owocnikach bardzo drobnych i zapachu niewyczuwalnym przez człowieka".

Gdyby nie to, że psam nie mam i nie zamierzam mieć, to bym na pewno spróbował.

A przyucza się pewnie tak jak przyuczałeś do borowików.

Wątek przenoszę we właściwsze miejsce do działu mykologicznego.


(wiadomość edytowana przez Marek 12.grudnia.2006)
i

#1493
od kwietnia 2001

2006.12.12 22:01 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (marek)
Co prawda różne gatunki mają pewnie najróżniejszy zapach. Z drugiej strony jednak różne gatunki "lubią rosnąć ze sobą" tak, że na początek można przyuczać na jakichś przypadkowo pozyskanych podziemnych lub na truflowych produktach ze sklepu.
A potem rozszerzać repertuar :)
i

#329
od marca 2005

No i tu właśnie zaczyna się problem którego rozwiązanie wymaga treserskiej wiedzy. Tajga bez problemu wystawia myśliwską stójką borowika w grubej warstwie liści ale nie chce wystawić tego samego borowika zakopanego na kilka centymetrów w próchniczej glebie. Nie wiem dlaczego. Treserka u której przeprowadzałem któryś tam stopień szkolenia Tajgi wymyśliła, że może to być jakaś blokada związana z rasą. Setery irlandzkie nie "działają w ziemi" Do tego służą norowce - jamniki na przykład - psy wykorzystywane do wywęszania zwierzyny pod ziemią i wypłaszania ich z podziemnych nor. Tu może nie wystarczyć typowe szkolenie i potrzebne będą treserskie "knify". Podobno jest tak, że każdego w miarę rozwiniętego psa można nauczyć wszystkiego - to tylko kwestia odpowiednich metod. Metod których niestety nie znam ani ja, ani żaden ze znajomych treserów:-)) I tu potrzebna jest wiedza do bólu specjalistyczna. Radzono mi szukać wśród myśliwych - niestety nie znalazłem nikogo kompetentnego.
Z drugiej strony cały czas mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie, bo kilka razy (zaledwie kilka na kilkadziesiat prób:-))) Tajga znalazł zakopaną na działce, swoją ulubioną zabawkę.

Jesli zaś chodzi o zapach grzybów to chyba tylko dla nas wiekszosć gatunków pachnie "grzybowo" :-)) W początkach szkolenia borowikowego Tajga po wcześniejszym powąchaniu borowika, wystawiała wszystko: od borowika począwszy na grzybówkach skończywszy:-)) Jest więc jakaś wspólna nuta zapachowa łącząca wszystkie grzyby. Potem jednak zaczęła coraz bardziej "jarzyć" o co chodzi i wystawiała już tylko borowiki. Na koniec zaś wystarczyła komenda "szukaj grzyba" i namierzała je nawet bez wczesniejszego wąchania borowika-próbnika. Zapach tego konkretnego gatunku utrwalił jej się na stałe. Jako ciekawostkę można uznać fakt, że do dzisiaj nie jest w stanie rozróżnić zapachowo borowika szlachetnego i ceglastoporego. Dla niej to jedno i to samo:-))
i

#1494
od kwietnia 2001

2006.12.13 12:17 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (marek)
bardzo ciekawe informacje

też wydaje mi się że podstawowa kwestia tkwi w technice treningu i fizjologii psa w tym względzie

bardziej niż do szkoleń myśliwskich, ta sytuacja wydaje mi się podobna do szkolenia psów poszukujących zasypanych ludzi lub ukrytych substancji (narkotyków)
swego czasu widziałem książkę pod tytułem "Szkolenie psów"
można by poszukać literatury, albo przez psiarzy dojść do ludzi/stowarzyszeń zajmujących się szkoleniem psów "poszukiwawczych" (nie-tropiących)
swego czasu pokazywali w TV maniaków z Trójmiasta szkolących psy do poszukiwań zasypanych ludzi, można by z nimi pogadać

w dłuższej perspektywie można też mieć na uwadze ten aspekt. że ludzi żyją znacznie dłużej niż psy - może sprawisz sobie kiedyś pudla :)

#133
od lipca 2004

2006.12.14 14:04 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jerzy Staroń (preskaler)
Bardzo ciekawy i wdzięczny temat! Ja też jestem "podopiecznym" psa! Bo to podobno psy nas mają a nie my ich. Czytałem kiedyś w jakiejś popularnej gazecie (ze 40 lub więcej lat temu) że w krajach środziemnomorskich do wyszukiwania trufli używa się... świnie! Są one podobno dużo bardziej wydajne od psów w tego rodzaju usługach a ineligencją (podobno) też przewyższają psy. Poza tym z natury są przystosowane do szukania pod ziemią i oczywiście do "wyorywania" znalezisk też.
i

#332
od marca 2005

Dobrze że napisałem tego posta i go umiesciłem na forum!!! Marek pchnął rzecz na właściwe tory i być może za jakiś czas....
Po kolei. Rozmyślając nad psimi poszukiwaniami grzybów cały czas obracałem się myślowo w szeroko pojętym myśliwstwie. Te wszystki norowce co to pod ziemią, psy szkolone do polowań i tak dalej i tak dalej. Marek podsunął pomysł psów szkolonych do rzeczy całkiem innych: wyszukiwania narkotyków czy też ludzi zasypanych. I to własnie jest prawidłowa droga. Z narkotykami i ich poszukiwaczami mam niewielkie znajomości, ale za to z górami, alpinizmem, lawinami... całkiem spore. Po trzech godzinach przy telefonie i mailu, odnowieniu stu zaśniedziałych znajomosci miałem wreszcie namiar na Panią która szkoli psy dla GOPR-u właśnie pod kątem poszukiwania ludzi zasypanych w lawinach, ale - i tu uwaga - również ludzi zasypanych w jaskiniach tatrzańskich. Opowiedziałem jej o co chodzi. Lekko się zdziwiła ale tylko lekko:-) po czym stwierdziła, że rzecz jest jak najbardziej możliwa, wykonalna i rokująca duże szanse na uzyskanie zamierzonych efektów (kosza podziemych grzybów?)
Oto czego sie dowiedziałem i od czego należy zacząć
Są rasy specjalnie predysponowane do poszukiwań pod -ziemnych, -śnieżnych, -gruzowych itd. I wcale nie należą do nich psy myśliwskie, a już w szczególności norowce. Debeściaki w tej branży to labradory, goldenrivery i owczarki belgijskie. A tak naprawdę i wśród tych ras i wśród wszystkich innych są psy które mają talent i są takie które go nie mają. I to trzeba sprawdzić na sam poczatek bo może się okazać że:
1) pies jest totalnym antytalentem poszukiwawczym i można z nim co najwyżej pograć w rzucanie patyka
2)pies rokuje nadzieje i jesli mamy kupę wolnego czasu na szkolenia można kiedys osiagnąć zadowalające (zaledwie..) efekty
3)pies jest urodzonym poszukiwaczem -znajdzie wszystko i wszędzie i zrobi to wręcz ze zwykłej psiej radości poszukiwań niż na rozkaz tresera.

Oto recepta na wstępny, bardzo prosty test który wykaże zdolność psa do podziemych poszukiwań

Bierzemy ulubiony smakołyk psa i zakopujemy go w jakimś miejscu na głebokosci 5,10,15,20,25 centymetrów. Zakopać musimy dzień wcześniej albo zlecić robotę innej osobie - takiej której pies nie zna. Chodzi o to, by psiak wyszukiwał zapach tego co jest ukryte pod ziemią, a nie zapach tresera/właściciela który kilka minut wcześniej "skalał" miejsce ukrycia swoim zapachem.
W rejonie testowych poszukiwań pokazujemy psu maleńkie kawałeczki jego smakołyku (tego samego który zakopaliśmy) i na oczach psa kładziemy je na ziemi, przykrywamy liściem, ukrywamy w kępce trawy - tak umieszczamy by pies nie miał trudności ze zjedzeniem przysmaku, ale by musiał zainicjowac coś na kształt poszukiwań - na przykład odgarnąć nosem liść:-)
I tak aż do momentu kiedy pies zacznie sam obwąchiwać ziemię i szukać dalszych rozkoszy podniebienia - o ile zacznie:-)))
Jeśli za tym pierwszym razem pies nażre się smakołyków podawanych mu w trakcie zachęcania go do poszukiwań ale nic nie znajdzie mamy do czynienia z wariantem numer 1 (patrz wyżej). Warto wówczas poszukać patyka....:-)))
Jeśli pies znajdzie 1-3 zakopanych samkołyków w grę wchodzi opcja druga.
Jesli zaś znajdzie cztery lub wszystkie pięć możemy śmiało zacząć się zaopatrywać w naukową literaturę dotyczącą grzybów podziemnych i mikroskop bo niechybnie będzie co oznaczać:-))))

A ja jestem niemal w euforii bo Tajga w około trzy minuty wykopała trzy kostki czekolady (jej smakołyk - niby psom nie należy ale...) - w tym tę zakopaną na głębokości 25 cm, pogoniła za zającem który nieopatrznie wypadł na nas z bagnistego trzcinowiska - wróciła i w kolejne trzy minuty rozprawiła się z pozostałymi dwoma kostkami:-)))) Pani od psów lawinowych stwierdziła, że tu w grę wchodzi wariant numer 3 do kwadratu, że mam szczęście i że w ogóle moja Tajga to ósmy cud świata, z czym zgadzam się w stu procentach. No i w przyszłym tygodniu jedziemy na pierwsze profesjonalne szkolenie:-)))) Relację będę zdawać na bieżąco - może ktos zechce również spróbować. Na szkoleniach na które będziemy jeździć w zasadzie poznamy tylko metodologię. Właściwą naukę będę musiał prowadzić sam. Będzie co robić przez zimę:-)))

Tak Tajga kopała ostatnią kostkę - widać to zacięcie i zawziętość:-)))



i

#349
od lipca 2002

Znalazła!!!!!!
To był z jednej strony fart, ale z drugiej zasługa Tajgi - chyba zaczyna rozumieć o co mi chodzi. Każdego dnia próbujemy - Tajga kopie coraz chętniej. Ostatnio zakopywałem jej kostki czekolady razem ze znalezionymi dwa lata temu owocnikami Jeleniaka Myszatego - żeby zaczęła kojarzyć zapachy. W przyszłym tygodniu planowałem zakopywać same Jeleniaki... Wczoraj wybraliśmy się w Sokole Góry na całodniową wycieczkę. W lesie trafiłem na sporą połać ściółki rozkopaną przez zwierzęta. Pomyślałem - a nuż szukały tu jeleniaków. Zawołałem Tajgę dałem do powąchania jeleniaki myszate które ostatnio zawsze mam przy sobie i rozkazałem - "szukaj grzyba". No i po paru minutach kopania wyryła pierwszego, potem drugiego jeleniaka, ostatecznie zaś całe siedem sztuk:-)))) Rany jaka ona była dumna!!! Że o sobie nie wspomnę:-)))
Tu ułatwieniem był fakt, że przez przypadek pokazałem jej miejsce gdzie były jeleniaki. Ale z drugiej strony - takie rozkopane przez zwierzęta miejsca penetruję zawsze i nigdy nie udało mi się tam nic znaleźć. Może zresztą takim torem powinien pójść kolejny etap szkolenia - będzie jej łatwiej. W każdym razie uważam że jak do tej pory wszystko idzie w jak najlepszym kierunku i można z optymizmem patrzeć w ... truflowo-czarnobrzuszkowo-piestrówkową przyszłość:-)) Tu znów ciekawostka. Tajga wąchała jeleniaki myszate, a wykopała jeleniaki sarnie...

i

#865
od kwietnia 2006

2006.12.22 23:28 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Zychla (konik)
Ja tylko tak, troszkę odbiegając od tematu... Sonia. Nie szuka grzybów, ale jest kochana :-)
i

#412
od lipca 2002

Jako że nieszczęśliwym trafem mamy przerwę w eksploracji grzybowych podziemi oraz dalszym szkoleniu, krótkie podsumowanie.
Po zakopywaniu kostek czekolady i bardziej zabawie niż poleceniach "szukaj", przyszedł czas na rzeczy poważniejsze. Zacząłem zakopywać czekoladę ZAWSZE z owocnikami jeleniaka. Jako że mam ich coraz więcej nie było z tym problemu. Tajga chętnie poszukiwała czekolady - ale za każdym razem po odkopaniu czekolado-jeleniaka miała wykład i tkanie pod nos grzyba.
Na tym etapie znalazła pierwsze stanowisko jeleniaka sarniego - trochę z moją pomocą - ale i tak wprawiła mnie w euforię.
Przyspieszyłem nieco planowany cykl i zacząłem zakopywać pół na pół - czekoladę i grzyby, oraz same grzyby. Zdziwiła mnie bardzo, bo wyglądało to tak, że nie ma dla niej różnicy i wywęszała równo wszystko. Treserka lawinowa z którą wciąż sie spotykamy i konsultujemy wytłumaczyła, że i tak po wykopaniu grzyba+czekolady zabieram Tajdze czekoladę, gadam do niej przez pieć minut, chwalę, a dopiero potem daję smakołyk. W przypadku samych grzybów sytuacja jest identyczna tyle że czekoladę wyjmuję z kieszeni. Treserka uznała, że takie zachownie świadczy o tym, że Tajga w pełni załapała o co chodzi:-))))
Do wczorajszego wypadku Tajgi zakopywałem juz tylko i wyłącznie grzyby - mieszanki jeleniaków nastroszonych i sarnich z trzech znalezionych stanowisk oraz jeleniaki sprzed dwóch lat. Chodziło mi o stworzenie jak najszerszego spektrum zapachu ale wciaż kojarzonego z grzybami podziemnymi. Tajga znajdywała je lub nie - podejrzewam, że zależnie od swojego nastroju:-))) I tu - wedle słów lawinowej treserki - zaczyna się najtrudniejszy i najbardziej czasochłonny etap szkolenia, kiedy trzeba doprowadzić psa na takie wyżyny tresury, że pies w sekundzie jest się w stanie przestawić na wykonywanie poleceń niezależnie od nastroju, zmęczenia, pory roku, czy czegokolwiek innego. Rzecz jak najbardziej istotna w przypadku psów typowo lawinowych, ratowniczych - no bo taki pies musi szukać ZAWSZE wtedy gdy słyszy polecenia - to jest oczywiste.
Trochę przeraziła mnie wizja dłuuugich szkoleń, ale przede wszystkim wizja zrobienia z psa swoistej maszyny do poszukiwań. Mam mieszane uczucia i wciąż się zastanawiam czy chcę do takiego stanu doprowadzić Tajgę i czy mnie się chce tak długo z nią pracować:-)))

Nasze szkolenia, szukanie i zakopywanie to już powoażna - ale wciąż jeszcze zabawa - i dla mnie i dla psa. Tajga znalazła pieć stanowisk - ale poleceń szukania usłyszała z dziesięć razy tyle:-))) Często wystawiała miejsce gdzie nic nie znalazłem - choć Tajga z uporem twierdziła, że jednak i że.... należy jej się nagroda:-))) Myślę że wyczuła w tych miejscach resztki podziemnych grzybów - skorupki, resztki gleby, zarodniki - rzeczy których raczej nie jestem w stanie znaleźć mimo dokładnego kopania. No bo przecież nie robi mnie w balona - wystawiając przypadkowe miejsce - po to tylko, by dostać czekoladę:-))) A może po prostu się pomyliła.
Z poziomu forum mogło tak wyglądać, że teraz po tygodniu szkoleniowego zakopywania czekolady polazłem z psem do lasu i na każdym kroku wykopywałem grzyby. Nic bardziej błędnego. Grzyby na forum to tylko sama śmietanka - wynikła z najczęściej bezowocnego kopania, kopania i jeszcze raz kopania:-))))

Wciąz się zastanawiam i waham ale chyba zostaniemy z Tajgą na tym etapie. Nie bardzo chcę zrobić z niej maszynę do kopania za cenę jej i mojej... radości życia. W lesie jesteśmy codziennie więc to co wykopie co któryś tam raz sumarycznie i na przestrzeni całego sezonu i tak da bardzo duży zbiór. Ten etap psiej umiejętnosci - wg treserki lawinowej - zdolny pies powinien osiągnąć bardzo szybko. Godząć się na trafione odkrywki CO KTÓRYŚ RAZ można mieć z tego kupę satysfakcji no i grzybów:-))

Lekko niepokoi mnie inna rzecz. Tajga znalazła pięć stanowisk i WSZYSTKIE pięć to stanowiska jeleniaków. Do wąchania dostaje same jeleniaki bo nic innego nie mam na razie. Treserka powiedziała, że istnieje tu ryzyko wyszkolenia Tajgi do poszukiwań nie podziemnych grzybów ale podziemnych JELENIAKÓW. W takim wypadku może być potem problem z przestawieniem jej na inne grzyby. Może ktoś ma na zbyciu owocniki czy chociaż kawałki innych podziemnych grzybów do wypożyczenia????
Pięć stanowisk jeleniakowych może też wynikać z tego, że to najczęściej występujące grzyby podziemne oraz z pory roku, kiedy wiele innych grzybów już lub jeszcze nie owocnikuje. Zobaczymy w dalszym toku szkoleń:-))) Teraz i tak mamy prawie miesiąc przerwy związanej z ranami Tajgi. Treserka powiedziala, że jeśli po tym czasie wrócimy do lasu i Tajga bez problemu i od razu znajdzie zakopane jeleniaki czy czekoladę znaczyć to będzie, że utrwaliła sobie to na dobre i będzie już zawsze zdolna do takich poszukiwań.

#70
od października 2006

2007.01.13 13:34 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Hreczka
Mam zasuszonego piestraka jadalnego i mogę się pozbyć jeśli Ci się przyda :-)))

#71
od października 2006

2007.01.13 13:35 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Hreczka
Mam zasuszonego piestraka jadalnego i mogę się go pozbyć jeśli Ci się przyda :-)))
i

#413
od lipca 2002

Przyda się na pewno:-))) Jeśli nie sprawi Ci to kłopotu będę wdzięczny dozgonnie:-))))
Muszę odsyłać czy tak całkiem chcesz się go pozbyć?

T.Krzyszczyk
41-103 Siemianowice Śl.
ul.Kościelna 36b/6

#72
od października 2006

2007.01.13 20:31 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Hreczka
Nie musisz odsyłać i tak nie bardzo wiem co z nim zrobić :-). Nie będzie Ci przeszkadzało, że on jest w plasterkach?
i

#414
od lipca 2002

Nawet lepiej że w palsterkach - będzie więcej zapachu. Robię "worek zapachowy" - jakkolwiek dwuznacznie by to nie zabrzmiało:-))) Chcę tam nawrzucać jak najwięcej grzybów podziemnych i stworzyć ich melanż zapachowy. Może z tego nic nie wyjdzie i Tajga będzie potrzebowała każdorazowo konkretnego próbnika zapachowego. Myśle jednak, że się uda. Jak pisałem na początku tego wątku, Tajga szkolona do szukania borowików, w pierwszej fazie wąchała borowika a wystawiała wszystkie grzyby na jakie trafiła w grubej warstwie liści. Jeśli z podziemnymi będzie podobnie - a mają one podobnież dużo mocniejszy zapach niż naziemne - powinno się udać. Wystarczy "zatrzymać" Tajgę na tym etapie rozwoju i nie precyzować konkretnego gatunku. O efektachpraktycznych będę moldować na bieżąco:-)))

#4734
od maja 2003

2007.01.14 11:58 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Aniu, piestraka przyjmujemy do rejestru :-)

#73
od października 2006

2007.01.14 22:00 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Hreczka
To jakoś go podzielę. Mam kilka stanowisk, ale piestraka tylko z jednego, w palsterkach :-). Może w przyszłym sezonie uda mi się jeszcze raz znaleźć.

#4742
od maja 2003

2007.01.16 09:02 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
:-) mi wystarczy jeden solidny plasterek

#74
od października 2006

2007.01.16 19:52 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Hreczka
Już wysłałam do Tomka. Resztę prześlę Tobie Aniu :-) A wydaje mi się, że to z 2 stanowisk, ale mam wymieszane. Jeden mniejszy, a drugi większy. Co najlepsze to nie jestem pewna z których (_:
i

#425
od lipca 2002

Widzę że u Ciebie piestraki rosną jak u mnie podgrzybki:-)))) Jeśli do jesieni nie znajdę piestraka u siebie wproszę się z Tajgą na któreś z Twoich stanowisk:-)))

#4755
od maja 2003

2007.01.17 08:21 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Aniu, jak nie można teraz dokładnie ustalić stanowisk, to poczekajmy na nowe piestraki :-)

#84
od października 2006

2007.01.27 17:42 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Hreczka
Tomku, pochrzaniłam Twój adres i piestrak wrócił do mnie, ale w przyszłym tygodniu już z pewnością go otrzymasz :-). W takim układzie wyślę Ci wszystko co mam. Napisałam przez pomyłkę ulica Kościuszki zamiast Kościelna.
i

#458
od lipca 2002

Kamień spadł mi z serca:-))) Już chiałem iść robić dym na poczcie...:-))
i

#488
od lipca 2002

Najserdeczniejszę dzięki Aniu:-)) Po długiej i pełnej przygód podróży piestrak wreszcie dotarł do mnie i Tajga już się z nim zapoznaje:-))

#85
od października 2006

2007.01.31 23:49 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Hreczka
Cieszę się, że w końcu go dostałeś. Mam nadzieję, że będzie Ci pomocny (a raczej Tajdze) w poszukiwaniach wszelkiego gatunku grzybów podziemnych.

#141
od lipca 2004

2007.03.01 16:53 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jerzy Staroń (preskaler)
U WETERYNARZA!
Ja wiem panie doktorze, że to normalne, iż psy ścigają samochody ale mój je dogania, przynosi do ogródka i zakopuje!
« Poprzedni Następny » bio-forum.pl « Jaki to grzyb? Mykologia « Kąciki tematyczne « Mykologia. Warsztat. «
Czy jesteś pewien/pewna, że masz coś (rzeczowego) do dodania?

Główna Ostatnia doba Ostatni tydzień Szukaj Instrukcja Kopuj link Administracja
ta strona używa plików cookie — więcej informacji