Dobrze że napisałem tego posta i go umiesciłem na forum!!! Marek pchnął rzecz na właściwe tory i być może za jakiś czas....
Po kolei. Rozmyślając nad psimi poszukiwaniami grzybów cały czas obracałem się myślowo w szeroko pojętym myśliwstwie. Te wszystki norowce co to pod ziemią, psy szkolone do polowań i tak dalej i tak dalej. Marek podsunął pomysł psów szkolonych do rzeczy całkiem innych: wyszukiwania narkotyków czy też ludzi zasypanych. I to własnie jest prawidłowa droga. Z narkotykami i ich poszukiwaczami mam niewielkie znajomości, ale za to z górami, alpinizmem, lawinami... całkiem spore. Po trzech godzinach przy telefonie i mailu, odnowieniu stu zaśniedziałych znajomosci miałem wreszcie namiar na Panią która szkoli psy dla GOPR-u właśnie pod kątem poszukiwania ludzi zasypanych w lawinach, ale - i tu uwaga - również ludzi zasypanych w jaskiniach tatrzańskich. Opowiedziałem jej o co chodzi. Lekko się zdziwiła ale tylko lekko:-) po czym stwierdziła, że rzecz jest jak najbardziej możliwa, wykonalna i rokująca duże szanse na uzyskanie zamierzonych efektów (kosza podziemych grzybów?)
Oto czego sie dowiedziałem i od czego należy zacząć
Są rasy specjalnie predysponowane do poszukiwań pod -ziemnych, -śnieżnych, -gruzowych itd. I wcale nie należą do nich psy myśliwskie, a już w szczególności norowce. Debeściaki w tej branży to labradory, goldenrivery i owczarki belgijskie. A tak naprawdę i wśród tych ras i wśród wszystkich innych są psy które mają talent i są takie które go nie mają. I to trzeba sprawdzić na sam poczatek bo może się okazać że:
1) pies jest totalnym antytalentem poszukiwawczym i można z nim co najwyżej pograć w rzucanie patyka
2)pies rokuje nadzieje i jesli mamy kupę wolnego czasu na szkolenia można kiedys osiagnąć zadowalające (zaledwie..) efekty
3)pies jest urodzonym poszukiwaczem -znajdzie wszystko i wszędzie i zrobi to wręcz ze zwykłej psiej radości poszukiwań niż na rozkaz tresera.
Oto recepta na wstępny, bardzo prosty test który wykaże zdolność psa do podziemych poszukiwań
Bierzemy ulubiony smakołyk psa i zakopujemy go w jakimś miejscu na głebokosci 5,10,15,20,25 centymetrów. Zakopać musimy dzień wcześniej albo zlecić robotę innej osobie - takiej której pies nie zna. Chodzi o to, by psiak wyszukiwał zapach tego co jest ukryte pod ziemią, a nie zapach tresera/właściciela który kilka minut wcześniej "skalał" miejsce ukrycia swoim zapachem.
W rejonie testowych poszukiwań pokazujemy psu maleńkie kawałeczki jego smakołyku (tego samego który zakopaliśmy) i na oczach psa kładziemy je na ziemi, przykrywamy liściem, ukrywamy w kępce trawy - tak umieszczamy by pies nie miał trudności ze zjedzeniem przysmaku, ale by musiał zainicjowac coś na kształt poszukiwań - na przykład odgarnąć nosem liść:-)
I tak aż do momentu kiedy pies zacznie sam obwąchiwać ziemię i szukać dalszych rozkoszy podniebienia - o ile zacznie:-)))
Jeśli za tym pierwszym razem pies nażre się smakołyków podawanych mu w trakcie zachęcania go do poszukiwań ale nic nie znajdzie mamy do czynienia z wariantem numer 1 (patrz wyżej). Warto wówczas poszukać patyka....:-)))
Jeśli pies znajdzie 1-3 zakopanych samkołyków w grę wchodzi opcja druga.
Jesli zaś znajdzie cztery lub wszystkie pięć możemy śmiało zacząć się zaopatrywać w naukową literaturę dotyczącą grzybów podziemnych i mikroskop bo niechybnie będzie co oznaczać:-))))
A ja jestem niemal w euforii bo Tajga w około trzy minuty wykopała trzy kostki czekolady (jej smakołyk - niby psom nie należy ale...) - w tym tę zakopaną na głębokości 25 cm, pogoniła za zającem który nieopatrznie wypadł na nas z bagnistego trzcinowiska - wróciła i w kolejne trzy minuty rozprawiła się z pozostałymi dwoma kostkami:-)))) Pani od psów lawinowych stwierdziła, że tu w grę wchodzi wariant numer 3 do kwadratu, że mam szczęście i że w ogóle moja Tajga to ósmy cud świata, z czym zgadzam się w stu procentach. No i w przyszłym tygodniu jedziemy na pierwsze profesjonalne szkolenie:-)))) Relację będę zdawać na bieżąco - może ktos zechce również spróbować. Na szkoleniach na które będziemy jeździć w zasadzie poznamy tylko metodologię. Właściwą naukę będę musiał prowadzić sam. Będzie co robić przez zimę:-)))
Tak Tajga kopała ostatnią kostkę - widać to zacięcie i zawziętość:-)))