Cześć,
Zacznę od lekkiego pouczenia: zakaz śmiania się, zakaz głupich dowcipów, zakaz dopytywania się co tam robiłem, zakaz pytania sie o to czy badałem smak. Proszę zachować należytą powagę - mikolog (nawet amator) to nie świnia i wszystkiego dotknie.
A więc jest sobie parking. Taki o sobie normalny parking z laskiem obok.
A w lasku - no wiadomo.... nieraz kierowcę przyciśnie, niekiedy lezą tam całe autobusy wycieczkowiczów, których po drodze przycisnęło.... no wiadomo. I chodzą tam ludzie z papierami, gazetami, chusteczkami i innymi śmieciuchami, które pomogą im w doprowadzeniu siebie do względnej czystości po tym, jak już z siebie wyrzucą niepotrzeny kilogram.
Aż tu na jednym taki miejscu.......
Toż to jakieś
Peziza!! Najpierw naiwnie pomyślałem, że może rosną na papierze?? Ale już bliższe zapoznanie się z nimi pokazało, że nie za bardzo na papierze.....
Cóż, widocznie ten grzybek lubi taki sub
srat - więc zabrałem się za oznaczanie.
Jst to jednoznacznie
Peziza merdae Donadini (1978) a moje oznaczenie jest tym bardziej pewne, że Ania mi powiedziała, co oznacza po francusku "merde" :)