Możliwe Bogdanie, że faktycznie masz racje co do nietrafności tego określenia, ale tak jak napisałem "okresowo' to nie znaczy w tym momencie. Miałem na myśli również inne przypadki, takie jak chociażby jesienny "poryw" na zbieranie łysiczki.
Sam przyznasz, że w takich okresach pojawia się na forum sporo nowych osób, które po zaspokojeniu ciekawości zaraz znikają:-(
Nie wiem czy to żle, czy też dobrze, ale nieco martwi mnie fakt, że rozpowszechniamy wiedzę o gatunkach dotąd grzybiarzom nieznanych i tym samym zachęcamy ich do zbieractwa co gorsze, w tym przypadku gatunku chronionego.
Z drugiej strony dobrze, że pytają, przynajmniej nie wrzucają na patelnie wszystkiego jak leci.
Co do prawa, to na pewno są wśród nas tacy którzy je uszanują ale znajdą sie i tacy którzy pomyślą: co z tego, że chroniony i tak nikt nie widzi (autora wątku oraz innych jego uczestników prosze nie branie tego do siebie, to tylko takie ogólne rozważania!).
Hmm! co do smardza? - mój stosunek jest raczej znany ale powtórzę jeszcze raz bo uważam, że należy chronić siedliska a nie tylko owocniki.
Ale czy w przypadku smardza tak jest rzeczywiście. Wydaje mi sie, że ten gatunek "cywilizuje się" razem ze społeczeństwem. Po kilku latach obserwacji jego stanowisk nie trudno zauważyć, że temu rodzajowi sprzyja gospodarka leśna. Smardze we fragmentach lasów o charakterze bardziej dziewiczym (o ile teraz można użyć takiego określenia) występuja u mnie bardzo rzadko i jeśli juz to pojedyncze owocniki. W ciagu tych paru lat spotkałem zaledwie kilka takich stanowisk które można zliczyć na palcach jednej ręki.
Też nie jestem zwolennikiem zakazu zbierania smardzów w Polsce, ale skoro mamy je pod ochroną więc powinniśmy ten zakaz uszanować i "walczyć" o jego zniesienie skoro jest "bzdurny".
W sumie o los smardzów wcale się nie martwię. U mnie nie trzeba żadnych zakazów. Chociaż nie trudno go znaleźć (?) to wystepuje w takim rozproszeniu że chyba nikt sie nie pokusi o jego zbieranie. Trzeba byłoby dobrze natrudzić się żeby zebrać sensowną ilość.
Co do zwiększającej się populacji smardza, też mam takie wrażenie, nawet pomimo tego, że ten rok u mnie dla nich jest niekorzystny.
Ach! - gdyby inne gatunki potrafiły tak się dostosować do ówczesnych realiów.