:)
odpowiadam więc hurtem (także na wcześniejszy e-mail w tej sprawie, sorry że dopiero teraz, ale potrzebna była obszerniejsza odpwiedź i tak odkładałem przy nawale bieżących spraw)
moja opinia jest taka, że nie wszystko co technicznie jest możliwe/realizowalne (w tym wypadku baza dokładnych lokalizacji) ma sens / jest praktycznie użyteczne
Baza -
Rejestr gatunków chronionych i zagrożonych jak słusznie zauważasz jest czymś innym niż wyrażach w swoich potrzebach.
Jej sens jest tego rodzaju, że gromadzi zgłoszenia w formie mającej wartość naukową.
Stoi za nią określona organizacja (kustosz, regulamin) egzekwująca zdatność rekordów dla publikacji mających wartość naukową.
Jak rozumiem proponujesz zbieranie - i udostępnienie mniej lub bardziej publiczne (np. na hasło) informacji o dokładnych lokalizacjach - gdzie co można znaleźć.
To oczywiście daje się zrobić technicznie
ale w mojej ocenie nie ma to sensu bo:
1) aby nie powstał zlep wiarygodnych i niewiarygodnych zapisów musi być walidacja zgłoszeń - kto ma to robic? na jakiej podstawie? innymi słowy kto ma zarządzać merytoryczną zawartością bazy?
2) liczba osób potencjalnie zainteresowanych tego rodzaju informają to jednostki
3) ilości osób skłonych upubliczniać
na +-żywioł w bazie dokładnych lokalizacji informacje w rodzaju: pod jakim drzewem i na której alejce rośnie Grifola frondosa, Boletus satanas, Dendropolyporus umbellatus, Gomphus clavatus itd. jest chyba znikoma.
- bo zadepczą, wykarczują :)
- grono amatorów mykologii w Polsce jest tak niewielkie, że zainteresowani z lepszym skutkiem (bo w sposób oparty na zufaniu do konkretnych nieanonimowych osób) jak potrzebują to sie dogadają na wycieczkę na zasadach "przysługa za przysługę"
Wydaje mi się, że potrzeba o której piszesz -"Chetnie bym sie dowiedzial, gdzie mozna sie wybrac na dany gatunek ... aby mozna go bylo zobaczyc na wlasne oczy i dodatkowo np. sfocic"
daje się wystarczająco dobrze realizować poprzez
- nawiązanie bezpośredniego kontaktu z osobami które zgłaszają swoje znaleziska na forum w dziale "jaki to grzyb" i do "rejestru gatunków chronionych i zagrożonych"
- lub wspólne wycieczki i imprezy, które sądzę że będą coraz częstszymi atrakcjami w ruchu mykologicznym.
Tak przynajmniej wygląda to z moich osobistych doświadczeń.