• przechowywanie eksykatów - szkodniki i pleśnie
17.03.2005 20:21
Anna Kujawa
4
Pleśniejące pieczarki :<
[Sebastian Pinczer]
Piotr, woreczki strunowe na suszone grzybki. Można przechowywać w samych woreczkach, a można też w pudełkach, albo papierowych kopertach (w zielnikach przechowuje się najcześciej właśnie w papierowych kopertkach, które są pakowane w zbiorcze pudła). Ja lubię przechowywać suszki w pudełkach po zapałkach, papierosach i innych (w zależności od wielkości grzyba), bo nie boję się wtedy o zgniecenie suszka. Pudełka z grzybkami zaczęłam pakować w woreczki, bo okazało się, że mam jednak za wilgotne pomieszczenie i w samych pudełkach są narażone na pleśnie.
A plany imponujące - życzę realizacji skutecznej :-))
Ja trzymam większość w samych woreczkach, nie boję się o zgniecenie, bo siedzą zamknięte w tekturowym pudle, w szafie. Nie gniotą się, jak w woreczku jest trochę więcej powietrza i woreczki mają trochę luzu. Kiedyś pakowałem do pudełek po zapałkach, ale często były atakowane przez owady (chrząszcze z rodziny kołatkowatych i larwy jakiegoś mola, nie wiem co to za gatunek, ale straszne paskudztwo, zeżre wszystko, karmę dla papug, suszone grzyby itp.), metalowe puszki po STR8 są dobre na śluzowce (ale te też wcześniej wpakowałem do pudełek po zapałkach, więc puszka jest "wypchana" tymi pudełkami), dobre są też drewniane pudełka (takie na herbatę z Lipton'a), ale mam tylko dwa, za to pewność 100%, że grzyby są bezpieczne.
Zwykle dobrze ususzony grzyb przechowywany w suchych warunkach nie pleśnieje.
Od kiedy do szafy wpakowałem kostkę mydła, moli już nie ma :).
Nieciekawie jest jak zbiory zaatakują skoczogonki, raz dobrały mi się do zielnika i zjadły kilka roślin...
Najpierw jest 1-2, potem namnażają się do kilkuset i jedzą wszystko jak leci.
Te "mole" to ja też znam. To są jakieś motylki z rodziny molowców, trochę większe od moli, brązowe, z jaśniejszym poprzecznym paskiem. Ich larwy żrą orzechy włoskie, kasze, mąkę, suche bułki. Kiedyś odkryłem ich miejsce przepoczwarzania - za odklejonym rąbkiem tapety w kuchni. A larwy chodziły czasem po sufice. Straszne!
Właśnie to je mam na myśli. Szukałem w atlasie, spora część jego jest poświęcona molowcom, ale tego gatunku nie mogę tam znaleźć.
Faktycznie żrą co popadnie, a przepoczwarzają się w wielu miejscach, za szafkami, pod szafkami, w szafkach, czasem nawet na suficie, albo w miejscu, gdzie wcześniej żerowały. Niestety jedyny na nie sposób to czynna walka (jaką prowadzę w kuchni), lub "hodowla" pająków. Do mojego pokoju wprowadziły się niewielkie pająki, które niezwykle skutecznie tępią mole. Nie są niebezpieczne, za to pożyteczne. Siedzi ich kilka za szafą i jedzą...
Te większe, "wypasione" wypuszczam na zewnątrz. Niech sobie żyją, zrobiły już swoje. A młode dalej jedzą...
Dzięki temu moje zbiory są względnie bezpieczne, bo moli w pokoju jest mało. Problem polega na tym, że z kuchni wciąż przylatują nowe.
Nie wiem jak dostały się do mojego mieszkania, podejrzewam, że właśnie z karmą dla papug, których mam całkiem sporo...
Mogły sobie poprostu przylecieć... Ale u mnie w domu na razie się nie pokazują. Ślad po nich zaginął już od conajmniej pół roku, bo zastosowaliśmy środki radykalne - głodówkę. Wyrzuciliśmy orzechy włoskie, stare kasze i bułki, motylki nie miały co żreć i jakoś na razie ich nie ma. Na razie.......
Ciekawi mnie (do Sebastiana i Macieje) jaki macie typ budynku.
Bo mi wydaje się ze "wielkiem płycie w wielkim mieście" generalnie tego problemu (pleśnienie, zjadanie przez owady) nie ma. Sucho bo centralne ogrzewanie z elektrociepłowni i pojemność cieplna ścian mała (szybko się ogrzewa i ściany nie kumulują wilgoci).
Ania ma zbiory w "starym budownictwie".
Do woreczków strunowych (które sam używam) mam jedną obawę.
Wbrew pozorom nie są one całkowicie szczelne. Para wodna, powoli bo powoli, ale z otoczenia przechodzi przez plastik. Tak, że mimo wszystko należy trzymać zbiory w miejscu o niskiej wilgotności względnej powietrza; np. wilgotną piwnicę zdecydowanie odradzam - nawet jeśli pakuje się do woreczków suszki wysuszone "na kość".
Pleśni faktycznie nie ma (zdarzyło się może raz, ale chyba nie dosuszyłem okazu). Za to owady są. Niestety.
Para wodna przechodzi, ale co najciekawsze zapach też! Mam zasuszoną gąskę mydlaną i albo mi się zdaje, albo czuć ją przez woreczek.
Ja mieszkam w dziewięcioletnim bloku, z pustaków (białej cegły), grube ściany, blok solidny, nie z wielkiej płyty, nowe budownictwo. Centralne ogrzewanie, kotłownia w budynku. Jednak "ciemeczki" (bo tak je nazywam) zadomowiły się kiedyś w moim mieszkaniu (3 piętro, ostatnie). Najbardziej podejrzane są stare orzechy włoskie i te radziłbym (jeśli są) w pierwszej kolejności wyrzucić. Później inne suche rzeczy.
Kiedyś rozmnożyły mi się w domu pająki z gatunku nasosznik trzęś (Pholcus phangaloides), takie małe, z bardzo długimi nogami, (nie mylić z kosarzami), ale nie potrafiły sobie poradzić z kolonią "ciemeczek"
Są mole i w blokach. Mieszkam w bloku z płyt. Kilka lat temu dostałam orzechy. Walczyłam potem z molami dobre kilka miesięcy. Teraz też czasami coś przeleci, mimo że nie mam w domu nic apetycznego na wierzchu. Jeżeli chodzi o mole ubraniowe - wystarczą mydełka na półkach, w szafach i kieszeniach futer, kożuchów i żakietów.
W blokach grzeją zimą. Natomiast ten okres kwietniowy, czy późno wrześniowopaździernikowy bywa paskudny, zimny i wilgotny. Na dworze jest wtedy cieplej.
Marek, dlaczego wciąż mi wyskakuje tabelka każąca potwierdzić użytkownika do wypełnienia tego formularza? (dot. naszego forum).I w dodatku każe mi wybierać między "jolka", a "jolka". Czy to coś u mnie w komputerze, czy u Ciebie? Nie znam się na tym w ogóle. Od wczoraj mam nowy komputer. Przepraszam.
To chyba coś w okolicy ustawień Twojej przeglądarki - tak około akceptacji cookies (ciasteczek) - powinny być akceptowane.
Co do larw owadów lęgnących się w produktach spożywczych to skuteczne są jedynie szklanne-hermetyczne zamknięcia - suszone owoce, grzyby, od razu po wysuszeniu pakuję do słoików z zakrętką i jestem spokojny.
I lepiej orzechów, kaszy itp. produktów nie trzymac lastami. Bo jeśli nie coś większego to rozkruszki (mikroskopijne pajęczaki-roztocza) są pewne..
Dziękuję.
Suszone grzyby trzymam w hermetycznie zamkniętych słoikach po miodzie. Orzechy, mak też. Czasami w hipermarketach można kupić w promocji takie miody. Słój wychodzi gratis.
Mąki etc. trzymam w plastikowych pudełkach.
Ja grzyby suszone trzymam w pojemnikach z gumową uszczelką, a w środku jest troszeczkę mniejsze ciśnienie i pokrywka dobrze się trzyma.
A co do "ciemeczek" to jednak są!!! Po przejrzeniu wszystkich produktów typu kasze, orzechy w szafce, odkryłem bardzo zakonspirowaną, utajnioną, podziemną kolonię molowców, która oficjalnie nie istniała. Mają dobre spec-służby, żeby się wogóle nie ujawniać. Jednak ta ściśle tajna kolonia została zdekonspirowana i zniszczona od razu po wykryciu. Mimi to, na pewno jacyś tajni agenci zostali jeszcze gdzieś i prędzej czy później odbudują tę nielegalną organizację.
:-) Grzyby suszone do jedzenia trzymam w puszkach po mleku w proszku :-)) Takich dużych - szczelnie zamykanych :-)Nic tam nie wleci :-)
Grzyby suszone do "zielnika-grzybnika" - z tym jest problem - trzymam właśnie w różnych pudełkach i jeszcze dodatkowo (od tego roku) w woreczkach strunowych. Ale u mnie jest faktycznie dość wilgotno i wszelkiego "robactwa" pełno :-))
Z tymi nieodzieżowymi molkami walczę parę lat.
W tym roku po remoncie mieszkania na jakiś miesiąc zniknęły całkowicie. Teraz są znowu.
Kiedyś w kuchni wisiało i leżało dużo naturalnych produktów: różne orzechy, warkocze czosnku i cebuli itd.
Teraz wszystko popakowane, orzechy (dla chomiczki)wyłuskan i leżą w lodówce - jednak kochane molki mają się dobrze :-)
Jednak ich obecność daje pewien plus - biegamy i klaskamy z córkami namiętnie - trochę ruchu nigdy nie zaszkodzi :-)))
jestem załamana nigdzie nie moge znalezc sposobu na te kuchenne mole, mam je od kilku miesiecy, gdy juz mysle ze sie ich pozbyłam znowu wracaja. Lataja sobie swobodnie po całym mieszkaniu a ja biegam za nimi jak wariatka z tego wszystkie nawet juz moj pies zaczał je gonic. Najgorsze jest to ze nie wiem co mam powiedziec znajomym ktorym owe mole co jakis czas przelatuja jakby nigdy nic przed nosem.
#1092
Polecam pająki - zupełnie nieszkodliwe dla domowników, za to skuteczne. W zakamarkach mieszkania siedzi mi kilku takich terminatorów ;-))
Moli już prawie nie ma...
W moim pokoju nie widziałem ich od dłuższego czasu...
Oczywiście arachnofobia wyklucza użycie pająków jako broni przeciwko molom ;-)
#701
Sprawa prosta, są dwie metody:
- nie przechowywać produktów spożywczych typu kasze, mąki, płatki, chrupki, suszone grzyby, owoce, przyprawy w niehermetycznie zamykanych pojemnikach,
- przechowywać to wszystko w szczelnie zamykanych pojemnikach - słoikach, plastikowych pojemnikach na żywność ze szczelnym wieczkiem - można kupić takie za kilka/kilkanaście zł za pojemnik (marki rubermaid, verese, inne)
Mając produkty w pojemnikach ograniczysz w najgorszym razie inwazję do jednego/kilku pojemników których zawartość możesz spokojnie wywalić i na przyszłość mieć spokój.
#1096
U mnie to nie wchodzi w grę...
Mam w domu trochę papug, które "odrobinę" śmiecą.
Nasionka, ziarenka i inne resztki karmy lecą pod szafki, pod lodówkę itd.
Wszystko do czego mole mogłyby się dobrać, mam oczywiście odpowiednio pozamykane po słoikach i pudełkach ;-)
Potrzebna mi była więc "broń biologiczna" ;-))
2005.11.03 09:00
gardenia05
Czy ktoś się orientuje, czy te mole kuchenne to wylęgają się z takich 1,5 cm bladożółtych larw z ciemnym łepkiem (a może to kuper?)? Zaczęły chodzić mi takie po suficie, ale na razie nic się nie wylęga. Oczywiście je zlikwidowałam, ale sa nowe. Mieszkanie ma dopiero rok, ale jest niestety dość wilgotne. Czy to może być przyczyna? Mąki, kasze sprawdziłam... RATUNKU!
#2249
od sierpnia 2002
Właśnie podczas robienia porządków w zbiorach 2005 natrafiłem na problem eksykatów, które nie mieszczą mi się w pudełkach od zapałek. Świetnym rozwiązaniem okazały się koperty na CD z foliowym okienkiem:
nie jest to oczywiście szczelne ani nic w tym stylu (no w sumie wspomniane papierowe koperty też nie) ale wygodne i można od razu makroskopowo oglądnąć eksykat :)
PYTANIE TECHNICZNE Czy włożenie takiej śmierdzącek kuleczki przeciw molom wpływa w jakiś sposó na mikrocechy eksykatu? Zmienia to reakcję na KOH, amyloidalność lub cyjanofilność poszczególnych partii owocników? Coś o tym wiadomo?
Nie słyszałam, żeby naftalina (bo chyba o nią chodzi) wpływała na zmianę reakcji "mikro".
#1483
od września 2004
Pimpek, ochronę przed wilgocią możesz zapewnić, umieszczając te koperty w pudełkach na żywność, które niedawno polecał Marek S.
Ja trzymam swoje grzybki w takich pojemnikach i na razie zdają egzamin...
#1001
od kwietnia 2001
więc jeszcze parę słów o wzmiankowanych plastkowych pojemnikach - są, wbrew moim obawą, hermetyczne! - o ile w pomieszczeniu z woreczkami strunowymi z eksykatami dawał się wyczuć wyraźny zapach grzybów (w drugą stronę równie swobodnie przechodziła para wodna, bo sucho-kruche eksykaty po pewnym czasie stawały się bardziej elastyczne) to po włożeniu woreczków w wyżej wzmiankowane pojemnika zapach znikł - jest to pewna informacja bo oparta na kilkumiesiecznej juz obserwacj - a mam w pokoju kilkadziesiąt takich pojemników
ostatnio - dla super pewności, powkładałem do pojemników woreczki z żelem suszącym - wyciągają wilgość z eksykatów i jak widać po zmianie zabarwienia granulek - w większości pojemników było co wyciągać
przez te kilka lat miałem zaatakowane przez owady jedynie niedosuszone huby - kilka egzemplarzy - poza tym spokój
teraz jakby coś zaczęło łazić to dobrze to bułoby widać przez dość przeźroczyste ścianki pojemników
2006.09.20 12:18
jana
Ja też niestety to znam... te nasze kochane mole to MKLIKI MĄCZNE.
Właśnie miałam się popisać wiedzą entomologiczną, a tutaj pac - i już wszyscy wiedzą! U mnie mkliki mączne są stałymi lokatorami (stare budownictwo) i trudno wyplenić, a przegryzają bez żadnego problemu papier, folię, brezent itp.
Polecam SŁOIKI. Normalne, zakręcane, uprzednio wyparzone. Wkłada się do nich "apetyczną" dla mklików lub podatną na wtórne pleśnienie część okazu (oczywiście po wysuszeniu), oznacza, opisuje, i można znieść do piwnicy (pod warunkiem, że nie jest BAARDZO zimna i wilgotna). Do niedawna wciąż miałam tak przechowywane "załączniki", np. orzeszki buka w różnych stadiach rozwoju, różne Gramineae itp. I podczas częściowej likwidacji zbiorów wszystkie, niektóre po siedmiu latach, nadal były w idealnym stanie.
Suche okazy roślin można pryskać mocno rozcieńczonym boramonem, żeby zapobiec pleśnieniu.
Ale w przypadku Fungi powstaje dylemat - grzyby środkiem grzybobójczym?...
Wydaje mi się, że kiedy pryskany delikwent jest już wysuszony, to chyba nie wpłynie to na jego samopoczucie, a zapobiegnie zniszczeniu;-) Podkreślam - nie sprawdziłam jeszcze; to doświadczenia wyłącznie zielnikowe. Ale sprawdzić zamierzam:)
(wypowiedź edytowana przez mykola 15.października.2007)
Moja bezcenna przyjaciółka przypomniała mi o swoim tragicznym doświadczeniu. Fakt. Nie należy długo suszyć okazów w mieszkaniu, w którym są mkliki. W okresie przed sezonem grzewczym lepiej podrzucić znajomym. Jeżeli suszenie trwa dłużej niż 5-6 dni, a towar apetyczny, jest mocno prawdopodobne, że mkliki zdążą znieść jaja. A wtedy, zamiast okazu, ze słoika wyjmuje się proszek, kilka bryłek i parę martwych mklików w różnych stadiach rozwoju (to zadziwiające, na jak długo im tlenu starcza).
O, właśnie! Sposób z wrzucaniem woreczków "DO NOT EAT", takich jak w kartonach na buty, sprzęt, torebkach itp (silica gel, czyli krzemionka) stosowałam też od lat i z bardzo dobrym skutkiem. Polecam. Po mocnym zmumifikowaniu okazu, przed zamknięciem słoika, żeby dokończyć dzieła. Do pudeł zielnikowych - luzem.
#4622
od sierpnia 2002
Książka, o której informacja nadaje się do tego działu:
http://ksiegarnia.pwn.pl/6658_pozycja.html Zielnik i zielnikoznawstwo
Jacek Drobnik
Wydawnictwo Naukowe PWN
Warszawa, 2007 r.
ISBN: 978-83-01-15143-0
Wydanie: pierwsze
Objętość: s. X+294
Format: 16,5x24 cm
Oprawa: miękka