Aparat pojęciowy. O co chodzi.
Żeby coś móc zrozumieć, a nawet po prostu świadomie dostrzec, potrzebne są w umyśle odpowiednie pojęcia (powiedzmy nazwy, choć to nie tożsame, pojęcia tworzą się w sferze niewerbalnej - choć pomocne jest jeśli można je powiązać z nazwami) i modele odnoszące się do postrzeganego.
Np. indianie z plemienia xyz (nie pomnę nazwy) mieszkający na pustyni jakiejś tam mają dwie nazwy na określenia barw, jedna odnosi sie zgrubsza do niebieskiego (niebo) druga do ochrowo-rdzawej (jak otoczenie). To im do funkcjonowania w ich środowisku wystarcza.
"Normalny człowiek miejski" płci męskiej odróżni kilkadziesiąt do kilkuset barw. Kobiety, jak zapewne wiecie z doświadczenia, rozróżniają znacznie więcej niuansów kolorystycznych (i nie jest to kwestia fizjologii, lecz wytrenowania umysłu). Mężczyzna zwykle zakłada białą, żółtą, czerwoną, czarną, zieloną, niebieską kurtkę. Dla kobiety zwykle istotna różnica to lila róż, róż, z purpurowymi akcentami itd.
Malarz, czy doświadczony grafik, dostrzeże do kilkudziesięciu tysięcy barw. Niekoniecznie ma dla nich nazwy, poprostu dostrzega istotne różnice.
Każdy zapewne znajdzie w swojej pamięci analogiczne do mojego doświadczenie - na początku swojej drogi poznawania grzybów jeśli patrzyłem na na grzyby z tak zwanej kategorii "Małe Brązowe Grzyby" to widziałem istotnie brązowe grzyby. Teraz dostrzegam istotne różnice i niuansy barw i odcieni w tym spektrum, a znam ludzi, którzy dostrzegają jeszcze subtelniejsze różnice, dla mnie jeszcze na granicy postrzegania, chyba że zwraca mi się na nie uwagę.
Normalny człowiek miejski dostrzega zwykle dwa/trzy rodzaje śniegu - puch, twardy i błoto pośniegowe. Narciarze mają większy aparat pojęciowy w tej dziedzinie i dostrzegają nieco więcej niuansów. Eskimosi których życie od tego zależy, w codziennej praktyce trenowani, dostrzegają kilkadziesiąt różnych postaci śniegu i lodu.
Aparat pojęciowy można rozwijać, poprzez ćwiczenie, obserwacje, poznawanie jakiejś dziedziny.