W Lesie Bielańskim w Warszawie wczoraj napotkałem na coś takiego. Wypływała ta "maź?" z dziupli w starym grabie, sporo świeżych wiórów pod drzewem wskazuje na względną świeżość dziupli. Wyglądało to wręcz nieco ohydnie, przypominają się horrory jak się tego dotknie patykiem. Czy to jest z soków drzewa? Spływało to z wysokości około 5m i wsiąkało w ziemię, potrafiło też skapywać z nierówności kory i miałem wrażenie, jakby chciało mnie toto oblać i żywcem strawić :D (Ach ta wyobraźnia, ale widok na prawdę był makabryczny) Czy to zrobił jakiś grzyb?