• Czernidłak pstry?
#3143
od lipca 2005
Wydawało mi się, że jestem już dość opatrzona z czernidłakiem pstrym a jednak teraz mam poważne wątpliwości. Tego jedynego owocnika znaleźliśmy 7 sierpnia na Łysej Górze w Górach Świętokrzyskich. Zarówno wysokością (ok. 20 cm), jak i barwami odpowiada Coprinus picaceus, jednak osłona pęka tu w zupełnie inny sposób a jej włókienka układają się promieniście.
Czy to rzeczywiście może być ten gatunek?
Jeśli to coś przy podstawie to pierścień to zdecydowanie nie, tylko dziwny C. comatus (lub coś w okolicy). Rozumiem że masz suszka??
#3146
od lipca 2005
Niestety, nie mam :(
Owocnik był jeden i już się rozpływał a droga do domu bardzo daleka. Nie było szans na dowiezienie go w całości więc został i się rozsiewa...
W takich sytuacjach "nie odpuszczam" ;-)
Grzybek od razu na miejscu-w terenie trafia między dwie karteczki białego papieru i wędruje ściśnięty do notesu, niejako "zaczyna się suszyć" a z pewnością znacznie ograniczamy dalsze jego dojrzewanie .
Przetrzymywanie go w jakimś pudełku i czekanie z dowozem owocnika do domu bywa, że na miejscu mamy mokrą, paćkowatą, niekształtną masę z którą nie bardzo można cokolwiek już zrobić.
#3148
od lipca 2005
Hmm... ja zazwyczaj też "nie odpuszczam" i korzystam ze świetnej metody wskazanej przez Błażeja - zawijam w chusteczkę higieniczną lub w papier toaletowy... W tym przypadku jednak było inaczej... Nie zdecydowaliśmy się na zabranie go z kilku powodów - zejściowy stan tego dużego owocnika z perspektywą wielogodzinnej jazdy do Szczecina, był jednym z nich. Kolejnym - stanowisko przy głównym, ruchliwym szlaku turystycznym w Świętokrzyskim PN i dylemat co ważniejsze - sprawy naukowe czy względy dydaktyczne?;)
"...dylemat co ważniejsze - sprawy naukowe czy względy dydaktyczne?;)..."
To zupełnie zmienia postać rzeczy i postąpiłaś jak najbardziej poprawnie :-)
Ja jako człek małej świadomości ekologicznej w takiej sytuacji, raczej poczułbym silną potrzebę siusiu "na stronie" ;-))
#3152
od lipca 2005
Boguś, akurat tam, przy tym bardzo ruchliwym trakcie, trudno byłoby nawet Tobie - jako mężczyźnie, w ten sposób sprawę załatwić ;-)
A tak na poważnie - poprosiłam już kolegę ze Świętokrzyskiego PN aby rozejrzał się w tamtym miejscu za kolejnymi okazami. Prędzej czy później nowe owocniki powinny się przecież pojawić.