Od siedmiu lat zamartwiam się, że ścięto mi drzewo z pochwiakiem jedwabnikowym i się bidak nie rozmnożył, łażę, szukam, niemal z nosem przy ziemi, a on się ulokował na brzozie na naszym ośrodku w miejscu, gdzie nikt nie zagląda i się ze mnie, grzybsko jedno, śmieje. Polazłam dziś pod płot przy siatce i znalazłam staruszka. Zdjęcia brzydkie, ale nie było dojścia.
Też dzisiaj natrafiłem na tego grzybka i dałem Amadeuszowi lekcję poglądową, co to jest pochwa. I tak od września idzie do podstawówki i przekona się, że nie jednemu psu na imię Burek :-)