Mirki...w takim razie można powiedzieć, że to był rezerwat... Pozdrawiam...
#172
od kwietnia 2006
Niby nie można, ale w Wolińskim PN była już zadyma, jak sobie wycinali wiekowe buki. Biznes jest biznes, a pieniądz lubiany jest bardziej niż stare drzewa:-( pozdrawiam
(wiadomość edytowana przez konik 27.czerwca.2006)
#346
od maja 2006
Z mojego punktu widzenia:-)
Jestem obecnie studentem leśnictwa i nie obcy mi temat odnosnie problemów tego typu.
Problem polega na tym, że ktoś,taki czysty napaleniec kiedyś zauważył ciekawe zbiorowisko roślinne,
jak piszą jest tam około 400 gat. roślin. Pięknie. Utworzono Rezerwat w którym nie można nic! Pięknie.
Jednakże po latach okazuje się, że w tym pięknym lesie jest już tylko 300 gat. roślin i naprzykład
taki obuwik stoi na krawędzi zaniku. Oczywiscie wszystkiemu winna sukcesja prowadząca do lasu klimaksowego, którym może być gęsta, bujna, buczyna pozbawiona tego pieknego runa.
Czasami okazuje się, że to bogate zbiorowisko mogło istnieć tylko i wyłącznie dzięki gospodarce leśnej jaką sie wcześniej na tym terenie prowadziło.
No i co wy na to?
To tak jak z niektórymi storczykami i koszeniem łąk...
#347
od maja 2006
Czasami konieczna jest ochrona czynna.
Nie raz trzeba się dobrzezastanowić nad tym co się robi i dlaczego.
Ochrona ścisła może wyeliminować chroniony gatunek.
Przykład: Puszcza Niepołomicka, Rezerwat Osmunda regalis - trochę brakło,
a kruszyna zagłuszyła by całkiem długosza.
Pozdrawiam
#175
od kwietnia 2006
No to mamy odwieczny konflikt pomiędzy biologami a leśnikami (nasycany przez wykładowców):-)
Jeżeli utworzono rezerwat (choć pewnie, że nie zawsze wszystkich to zadowoli, ale bez powodu się tego nie robi, a i co parę lat-5 bodajże- opracowuje się plan jego zagospodarowania) to nie zależnie od naszego ustosunkowania i wątpliwości rezerwatem pozostanie, a co do zapaleńców :-), to nie jest tak łatwo taki projekt wbrew pozorom przepchnąć i trzeba go dobrze uzasadnić. Bujna buczyna niestety nie jest już tak często spotykana. Sosenki rosną szybciej, wspierane przez wstrętnych:-) leśników.
A 300 gatunków w runie to dalej bombowo!:-)
A teraz poważniej. Prasda leży po środku, ponieważ (szczęśliwie) ludzie nie dzielą się na leśników i biologów tylko (jak to Pawlak mówił) na mądrych i głupich. Nie wszystkie rezerwaty mają teraz sens istnienia łatwo uzasadnialny, ale nie demonizujmy. Zamiast rzucać się do gardeł lepiej pamiętać, że obie "grupy zawodowe" kochają przyrodę i wrogów mają często wspólnych.
Zastanów się np nad tym (popularny koncept wśród wielu młodych przyrodników-są w mniejszości, ale są), żeby uznać człowieka za element mający wpływ na przyrodę (to jest oczywiście nie podważalne) i będącego jej składową. Wszystko co robi jest zdeterminowane tym, że w ogóle w toku ewolucji powstał i należy z tym nie walczyć, tylko pogodzić się, że taka była kolej rzeczy. To co, że wszytsko niszczymy. Jesteśmy przyrodą. Jej wytworem...
pozdrawiam
#356
od maja 2006
:-)))
Hehe, inaczej mówiąc - niema szkodników tak jak nie ma chwastów w przyrodzie.
Zgadzam się z tym
Ale jak pisałeś "i co parę lat-5 bodajże- opracowuje się plan jego ZAGOSPODAROWANIA" a to przecież nie oznacza że tam nie robi się nic
PS. ten temat nie jest taki prosty jakby się na pierwszy rzut oka wydawał