Znalezione 16.06.06 w zadrzewieniach pod starym murem klasztoru, na przewróconym do góry nogami, wykopanym z korzeniami pniu drzewa (prawdopodobnie robinii, już nie pamiętam co zakonnice ścinały), a raczej na ziemi, którą ten pień był pokryty. Fotki samego pnia (mocno zarośniętego zielskiem) niestety nie zrobiłem, wrzucę jutro.
Poszedłem w to miejsce szukać wrośniaków, niewiele z nich jednak zostało, były za to inne grzybki.
Znalazłem tam sporo zmumifikowanych
Coprinus disseminatus, oto fotka:
No ziemię na pniu porastały nowe grzybki w liczbie niezliczalnej ;-)) wszystkie maleńkie, największy kapelusz miał ok. 1cm:
Wydawałoby się, że odpowiedź jest prosta - czernidłak gromadny.
NIEPRAWDA!!!
Grzybki zaczęły budzić we mnie pewne podejrzenia - za grube trzonki, nie ten kształt kapelusza, trochę nietypowy kolor (jeszcze nie spotkałem się z takim brązowym czernidłakiem gromadnym), inny zapach (jak się suszą, to pachną borowikami), dziwne ziarenka na kapeluszu, łuseczki na trzonie, jakieś niezbyt głębokie bruzdki i wreszcie grzybek mi się nie chce rozpływać...
Okazało się, że to wcale nie jest
Coprinus disseminatus, tylko
Psathyrella pygmaea, jego sobowtór :-D
Co ciekawe, aparat znowu zobaczył więcej:
Grzybki rosły razem i stąd całe zamieszanie...
Prawie dałem się nabrać...