Znaczy się nie konidia, a konidiofory :-)
Tak, te wypustki to konidiofory produkujące konidia :-) Jest to dość wyjątkowa sytuacja w obrębie podstawczaków :-)
Nie wiem czy notowano go w Polsce :-( Nie interesowałam się jakoś szczególnie tym gatunkiem, ale też nie przypominam sobie pracy, w której byłby wymieniony. Na dniach (od kilku miesięcy...) ma wyjść lista gatunków podstawczaków stwierdzonych w Polsce (autorstwa prof. Wojewody)- czekam już bardzo na tą książkę.
Preferencje. Ponoć żadnych szczególnie wyróżniających od poprzednich gatunków pieniążków rosnących na rozkładających się grzybach, ale okreslany jako rzadki w całej Europie.
Collybia racemosa była raz znaleziona w Polsce, zdaje mi się że przez Panią Profesor Gumińską w Pienińskim Parku Narodowym.
Przepraszam wrażliwych forumowiczów, że "rzucam " tym mikologicznym "mięchem", ale staram się ociupinę oswoić z tymi nazwami.
Te wszystkie:
haploidalne mejospory podstawczaków czyli basidospory
i płonne cystydy trzonowe podstawczaków czyli kaulocystydy
tak mi namieszały w głowie, że bez ołówka, kartki
i zapisków nic a nic nie idzie się w tym wszystkim połapać :-)
Tak, cechy makroskopowe tych trzech gatunków są bardzo zbieżne i ich ekologia też - a sklerocja - wyrażnie inne - są zazwyczaj dobrze widoczne (ciut wprawy i widać, albo widać, że nie widać)
:-)))
Z cechami mikroskopowymi jest gorzej. Zarodniki, jak zauważyłeś, są podobne i w oparciu o nie, nie da się ustalić gatunku. Inne cechy mikroskopowe też są właściwie słabo zróżnicowane. C. tuberosa ma cheilocystydy (płone komórki na ostrzu blaszki pomiędzy podstawkami) inne nie mają. Kaulocystydy mają właściwie wszystkie, tylko nieco różnią się one rozmiarami :-((
Trzeba pogrzebać i poszukać sklerocjów :-)) To jest najprostsze w przypadku tych grzybków.
Czy jest sens (możliwość) próbowania oznaczenia gatunku na podstawie obrazu klaustocydów na zasuszonym owocniku (eksykacie) ?
Coś mi się widzi, że tym razem mogę moje maleństwa zapisać jako saprofityczne Collybia sp. :-(
Co się tyczy moich możliwości w dziedzinie mikologii to znalazłem dla siebię drogę dalszego rozwoju - mikologia stosowana!
Konkretniej ?
Przyjąć się do pracy w pieczarkarni i zająć się szuflowaniem rozkładającego się obornika w celu stworzenia z niego odpowiedniego podłoża :-(
A nie się pchać z łapami do tak delikatnych organizmów jak choćby Collybia :-)
Jest sens :-) Przecież jakieś tam prawdopodobieństwo oznaczenia istnieje :-)) A to co widać na pierwszym skanie, ta największa grupka - nie widać było bulwek na spodzie podłoża??
Mikologię stosowaną odłóż na bok. Zauważanie maleństw w lesie to już bardzo poważny krok do przodu, a ćwiczenie czyni mistrza czyż nie??
:-))
Ale najpierw oznacz mi te moje wielkie grzyby pod łopianem w Kośminie. Jak będę natomiast u mojej teściowej w Żyrzynie - przyjadę do Ciebie w odwiedziny z furą świeżutkiego gnoju w prezencie. Pieczarek w zamian nie będę chciała.
W ogóle spróbuj wyhodować nową odmianę: Agaricus maz...No wiesz. To tylko moje naprowadzenie.
Żarty, żartami. Szkoda byłoby Twojego umysłu do rozrzucania gnoju (tylko!).
Gnój koński przyjmę z radością, jest w cenie, zresztą mam w planach zmienić charakter wykorzystania balkonu.
Żona ciągle mi płacze, że na balkonie jest mała dżungla - pełno opadłych liści, zwiędłych kwiatków, suszarka balkonowa zacina się przez to pleniące się zielsko itd.
Wpadł mi do głowy pomysł aby w przyszłym roku do skrzynek i skrzyń nawieźć podłoża różnego asortymentu (obornik koński też!!!), i rozkładać tam owocniki różnych grzybów.
A jak by się człowiek postarał o jakieś importowane podłoża, to kto wie jakich egzotycznych cudaków by się doczekał? :-)
Nie wspominałem jeszcze o tym żonie, i trochę się boję tego zrobić ze względu na jej reakcję :-(
Nie da się żony wysłać na Teneryfę? Jak wróci to już nie będzie śmierdziało. Tylko, żeby Cię sąsiedzi na taczkach nie wywieźli.
Mój "ogromny grzyb w łopianie" był tam pod koniec czerwca - początek lipca. Koło pomnika strażaków na dużym trawniku. Będę Ci się przypominać.
Pamiętam, bardzo dobrze pamiętam !!!
Nie będę rozwijał odpowiedzi bo jestem po "grzybkowej" imprezie, i nie chciałbym się jutro głupio tłumaczyć z tego co dziś napisałem :-)
"GRZYBKOWEJ"?
Czyżby Psilocybe poszły w ruch? :)
A ja nawet jednej do zielnika nie mogę zdobyć...
Broń mnie Panie Boże !!!
"Grzybkowej" - chodzi oczywiście o zakąskę :-)))
HA HA! Spokojnie, żartowałem :D
Będę w najbliższą niedzielę przejeżdżał przez Kośmin, więc zerknę.
Łopian pewnie będzie, co do grzybów - zobaczymy? - "troszkę" czasu minęło :-(
Co do uzależnień (nałogów).
Zacząłem palić gdy miałem 28 czy 29 lat. Stary chłop a głupi. Ale znowu przez osobniczkę płci pieknej, zresztą Jolę :-) - coś za często czepiam sie tych kobiet, ale to wychodzi tak samo z siebie, z życia; zresztą jest powiedzenie "Gdzie diabeł nie może ..." :-)
Abstynentem nie jestem.
Jednak gdy słyszę o narkotykach, dealerach itp coś się we mnie gotuje.
Może przez to, że moje córy będą za jakiś czas musiały otrzeć się o temat :-(
I boję się jeszcze, że kiedyś mogę pójść siedzieć, bo jak bym spotkał takiego dealera który oferowałby coś mojemu dziecku, mógłbym zrobić jakiś nieobliczalny krok :-(((