Fotki snimane 21 sierpnia 2010. Ten grzyb mnie bardzo zaintrygował, zarówno ze względu na rozmiary, jak i dość niezwykły kolor (szarawy niczym twardziak tygrysi, mocniejsze żółte tony na niektórych zdjęciach wynikają przede wszystkim z problemów z dostosowaniem ustawień aparatu), no i samo stanowisko - niewiele grzybków wybrałoby superbrudny, suchy, przesiąknięty olejem i benzyną pył na jałowym parkingu, i tak sobie pod kołem peżota wyrosło.
Ta efektownie upstrzona łuskami, masywna, zrośnięta i zbita wiązka ukapeluszowionych nóg wygląda wręcz na gatunek pustynny, ale intuicja mi podpowiada, że to prawdopodobnie jakiś feniksowaty nadrzewny - na korzeniach widać ślady bardzo mocno rozłożonego drewna. Około 25-20 lat temu mniej więcej tym miejscu rosło drzewo, konkretnie jarząb szwedzki. Z zewnątrz nie ma nawet śladu po tych liściastych, ale tu nagle pierwszy raz cóś nagle wprost z tego burego pyłu wyrosło, i to tak efektownie, no to skądeś siły witalne i materię organiczną czerpać musi...
Pierścień u bardzo młodych owocników zasnówkowy, praktycznie niewidoczny, u starszych owocników - nieobecny. Wysyp zarodników - przezroczysty (albo półprzezroczysty, robiłam na białym i czarnym i nic nie było widać). Może po prostu nie sypią? Ale u świeżych blaszkowych to raczej dziwne.
Ktoś wie, co to może być? Proszę o sugestie.
(wypowiedź edytowana przez mykola 27.września.2010)