W takim razie będę pilnował co z tego wyrośnie. Szkoda, że daleko, ok.10 km od domu.
Mam wrażenie, że to jednak grzyb (ew. wirus) odpowiedzialny za zmiany chorobowe we floemie drzewa, natomiast te czerwone rostki to zmienione chorobowo młode pędy brzozy, Predzej czy później powinny z tego wyrosnąć gałązki, jednak najprawdopodobniej będą zdeformowane bądź skarłowaciałe. Czy mam rację? Może ktoś zajrzy do "Fitopatologii leśnej" Mańki, bo na razie takową nie dysponuję?