#1809
od października 2007
Ja też myślę, że to może być on. Widać, że owocniki są już nieco podstarzałe - w tym stanie zazwyczaj bardzo nieprzyjemnie pachną (żeby nie powiedzieć śmierdzą;) - powinieneś to czuć nawet zza płotu;)
#2007
od października 2007
Dotąd nie widziałam owocników M. giganteus bez gospodarza. Ba, nie ma nawet śladu po nim! Ale te rude rosną w okółku, czyli być może obrastają ex-korzeń. A metodą dedukcji pośrodku onegdaj był-żył pień. Ale po drzewie nie ma ani śladu, więc generalnie - to niemożliwe, jeśli drzewo nie jest entem albo się nie teleportowało!
W kontekście wielkości i liczebności owocników widok jest niezwykły, aż trudno uwierzyć. Chyba, że podczas wycinki drzewa zastosowano cudowną metodę "było drzewo? wydawało Ci się, nigdy go tutaj nie było" (bez karczowania), którą w praktyce mogłam w ubiegłym roku zaobserwować w sezonie jesień/wiosna w Parku Kasprowicza. Cud techniki. I wcale nie mówię, że zły cud, bo super, jedynie cel determinuje zło/dobro jego zastosowania.
Podsumowując: M. giganteus na trawniku albo polu golfowym może stać się widokiem pospolitym. Podobnie jak inne nadrzewne-lokatorzy starych drzew, usuwanych tą nową metodą.