#164
od października 2008
Nie wiem co to. Dużo tego rośnie w lesie - las iglasty, sosny, świerki, gdzie niegdzie młode dęby. Grzybek wilgotny, średnica 2-5cm. Zapach jak dla mnie mało zachęcający. Nie umiem go nazwać...
Wygląda na lakówkę pospolitą - Laccaria laccata
#167
od października 2008
Wygląda, że to ona. Dzięki. Podobno jadalna. Ciekawe, czy ktoś jadł...
Niewarto jeść, to taki "chwast grzybowy":)
Np. w occie jest całkiem smaczna...
#171
od października 2008
Chwast czy nie chwast - z braku czego innego chyba się skuszę następnym razem...
#1944
od października 2007
Spoko. Do octu nadaje się wszystko. Proponuję picie octu ;-)
Alternatywnie można zamarynować w tym czymś np. śliwki albo maślaki, ale z niebotycznie lepszym efektem smakowym. Ba, zawsze chciałam poeksperymentować z żółciakami (młodymi, takimi superschabowymi). Ostatecznie zostają pieczarki. I też jakoś końcowy rezultat wydaje mi się o niebo bardziej atrakcyjny niż w przypadku mikrusów będących przedmiotem wątku.
Ergo: w naszym supercywilizowanym społeczeństwie ocet to nie denaturat służący zabijaniu smaku w celu zakonserwowania każdego >piii<, lecz wyrafinowana substancja podkreślająca smak i zapach surowca, w połączeniu z innymi ingrediencjami.
Jest nawet ocet ryżowy (wolę olej ryżowy, jestem nawet jego fanką :-)
Darujcie sobie takie lakówki i chwasty bezsmakowe - szukajcie gatunków z charakterem :-)
#173
od października 2008
Łatwo powiedzieć - szukajcie... a jak nic nie ma... :-(
#236
od września 2008
To jak z kabaretu Laskowika w PRL-u :
Jak nic niema ?
a co jest?
Ja jestem.
no i jeszce ocet zawsze był ...
na pólkach
;)
Paula>
Zółciaka młodego mam zamrozonego- jak jeseś zainteresowana
zawinę w styropian i wyslę do Ciebie . To akurat bedzie już rozmrożony i do octu i tak sie nada ;)
W sam raz będzie napoprawę humoru po szpitalnych perypetiach i grypce
Bo na zlotowe czernidłaki niestety nie dotarłaś.
A lakówkę ktos miał w słoikach na zlocie może Dotisz ??
ja sam miałem w jakims słoiku, ale ametystową w mieszaninie z czyms jeszcze
#292
od września 2005
Krzysztof, były to te grzybki w płynie 50-cio procentowym? Chodzi mi o płyn, którego mówiłeś nie powinno się mieszać z octem...
#1953
od października 2007
Hmmmm... Krzysztof, trochę mnie zagiąłeś, zaskoczyłeś i zmusiłeś do intensywnego myślenia przez kilka minut ;-)
Czy surowiec zamrożony nadaje się do octu? Chyba nie. Podczas mrożenia ściany komórkowe ulegają rozerwaniu, a całą ideą konserwacji w occie spirytusowym (octy są różne, konserwujące, jak i przyspieszające rozkład) jest zachowanie nienaruszonych struktur komórkowych, kwasów rybonukleinowych i białek, czyli mówiąc po ludzku i praktycznie - jędrności i konsystencji konserwowanego denata. Dlatego ze stuletnich muzealnych okazów biologicznych (różnych królestw) te zakonserwowane w alkoholu nadają się nawet do stworzenia hybryd i rozmnożenia (tak, tak...), a te z formaliny jedynie do sfotografowania.
Czyli mrożone żółciaki raczej nie nadają się do zaoctowania. Będą totalnymi kapcioślimakami, a nie atrakcyjnymi, jędrnymi schabopodobnymi, jak tuż sprzed zamrożenia...
Ale bardzo dziękuję za propozycję i wcale nie odrzucam - może skorzystam ze świeżych w przyszłym roku (jeśli będziesz miał nadmiar), bo u mnie w tym sezonie tylko raz trafiłam na takie idealne. I pożarliśmy wszystkie na świeżo, no bo żal było konserwować :-)
#237
od września 2008
za młodu dobralismy sie do z kolegą do zapasów octu jego babci w piwnicy
mysląc oczywiście ze jest to wino
ach co to był za ocet
niezapomniany smak
hihi ha!
Lakówka tez była w nalewkach ? ja kojarzę tylko nalewkę z lakownicy Cropkeepera
Paula >
No a moje zólciaki pewnie znikną niebawem - ciekaw jestem,jak sie zachowają w mrozonce, bo pierwszy raz zamroziłem. Dzis z zapasów mrozonych zniknęła częśc zimówki aks. i była całkiem fajna w zupce i z patelni i jakos nie czułem tych porozrywanych biednych komórek.
No i dziekujemy Ci za wykład z konserwacji.
Dobrze tak czasem kogoś zaintrygować , wszak to forum generalnie jest dla ludzi myslących.
Jakis człowiek Nowy na forum jakiś czas temu chwalił to nasze forum za kulture wypowiedzi. Co w zalewie tego co wypływa z tej puszki pandory jaką jest internet jest na pewno rzadkie.
#1955
od października 2007
Na patelnię mrożone są super, sama mam jeszcze kilka woreczków wstępnie przygotowanych (wymoczonych i obgotowanych, pokrojonych w kostkę gulaszową). Bo idea gotowania polega z kolei na rozrywaniu ścian komórkowych i rozbijaniu białek (np. kolagenu) na drebiezgi - dlatego mięso mięknie, ziemniaki są ugotowane, i takie mają być :-)
(wypowiedź edytowana przez mykola 13.października.2009)
#1956
od października 2007
I mówię dobranoc, bo z powodu rewolucji w pracy będę musiała wstawać o nieprzyzwoitej porannej porze.