Może to jest Abortiporus biennis?.
#956
od września 2006
Z opisu Abortiporus biennis mi nie pasuje, nie był na pewno lejkowaty ani wachlarzowaty, nie wiem czy miał trzon, odkroiłem tylko kawałek z brzegu. Pory w/g mnie drobniejsze, no i ten ciemny miąższ (wygląda jakby rósł warstwowo w kierunku brzegu), zapach był wyraźny. Reasumując - nie wiem, w sumie to szkoda, że nie oderwałem całego owocnika.
Jeszcze o zapachu - podobny do korzeniowca wieloletniego.
Moim zdaniem nawet Ganoderma adspersum.
#1936
od października 2007
Moim zdaniem nawet nie Ganoderma :-)
#1937
od października 2007
Żartuję trochę, ale oba te owocniki maja jedną cechę, w obliczu której przekrój staje się mało przydatny: są i będą praktycznie jednoroczne. Zakład? Jeśli ten drugi "duży" nie obumrze i w przyszłym roku utworzy nową, pełną warstwę rurek, to oficjalnie odtrąbię ten fakt na forum, uznając swoją ignorancję :-)
Pierwszy natomiast to przykład nadrzewnego, który dojada reszteczki substratu (onegdaj zwanego gospodarzem) - owocnik notorycznie zmywany przez deszcz, przerastany przez zielsko, przyrastający od przypadku do przypadku, jak i kiedy się da. W wyniku czego tworzy formy "zalewowe", zniekształcone, zawsze nominalnie jednoroczne, bo obrastanie nie odbywa się w sposób normalny, lecz np. zamiast hymenoforu nowe rurki obrastają kapelusz w miejscu, w którym jest on odżywiony. Co widać na zdjęciu. Taki potworek niekluczowy.
#1938
od października 2007
Aha: ten drugi oczywiście może utworzyć w przyszłym roku co tylko mu się podoba, nawet rogi, ale na pewno nie jako TEN owocnik tegoroczny, lecz jego epigon. Prawdopodobnie również jednoroczny.
Pytanie pozornie niezwiązane: czy jest to okolica, w której ludzie wyprowadzają psy (lub żyją lisy, terytorialnie)? Czy w okolicy jest sporo pni "brzegowych, zdatnych, atrakcyjnych" (ewentualnie - w zasięgu smyczy)? Jeśli odpowiedź na pierwsze pytanie brzmi TAK, a na drugie NIE, to ja znam kilka podobnych miejsc.
W okolicy psy raczej wyprowadzają się same :-), lisy też występują.
Ale terytorialnie Krzyśku?;)
#1962
od października 2007
A wiesz Tomku, skąd to dodatkowe określenie? Bo u mnie lisy mają terytoria na CC, a oprócz tego ścieżki poza terytorium, których nie oznaczają, bo wiedzą, że zapuszczają się na cudze i tam nie znaczą :-) To miejskie lisy, lecz chyba żaden nie jest na tyle szalony, żeby obsikiwać latarnie, drzewa przy głównych ulicach albo ścieżkach do wyprowadzania psów - to by dopiero było wycie i ujadanie co rano! ;-))))
Mocz psów, lisów zapodawany na co dzień skutecznie hamuje rozwój i niszczy owocniki (w tym degeneruje, zniekształca) nawet potencjalnie wieloletnich nadrzewnych. Ponieważ są to zwierzęta codziennie komunikujące się ze sobą zapachowo = znaczące terytorium (jeśli tylko mają taką możliwość), więc zależność jest oczywista, a efekt widoczny na pierwszy rzut oka...
Ganoderma na dębach czerwonych w Alei Wojska Polskiego po prostu nie mają szans na przeżycie więcej niż rok. Rosną i obsikiwane umierają w tym samym roku. Tak naprawdę przykro patrzeć jest na te, które przed inwazją psów były wielkimi i potężnymi wieloletnimi, a teraz (z moich obserwacji od trzech lat) ani razu nie udaje im się utworzyć pełnego, trwałego, fajnego przyrostu. Zatrzymują się.
(wypowiedź edytowana przez mykola 13.października.2009)
Paula, domyśliłem się skąd to pytanie,aczkolwiek nie mogłem się powstrzymać,snując fantazje o badaniach mikologicznych w których główną rolę odgrywa terytorialność/bądź nie lisów;) Co jakby pokombinować oczywiście ma sens,lecz niesie za sobą pewien potencjał humorystyczny;)
#1963
od października 2007
Może w końcu nauczą się, że jak już się ma możliwość, to trzeba wyrastać wyżej ;-)
#1964
od października 2007
Śluzowce rozwiązują sudoku, to już ponoć udowodniono. Taki news. Zawsze wierzyłam, że są niezwykłe, ale żeby sudoku? Kto by pomyślał... Może niedługo zagramy w międzygatunkowe Scrabble? ;-)))