Dzisiaj (31 lipca) przypadkiem przechadzałem się po pasach p-poż. idących równolegle do linii kolejowej (pasy oddalone o ok 10 metrów). Ku mojemu zdziwieniu całe te pasy były dosłownie wysypane piaskowcami modrzakami. W przeciągu około 2h nazbierałem dwa pełne koszyki. Szczerze mówiąc to nawet mogłem pomarudzić i wybierać sobie co lepsze okazy (było ich sporo). Do domu przyniosłem ok. 200 owocników w różnych stadiach rozwoju. Wszystkie idą w słoiki - w tym roku marynuje piaskowce :P
Dodam, że nie miałem ze sobą aparatu, więc zdjęcia z domu już po obraniu i umyciu.
Część ugotowana, kolejne już w garnku, a tu to co mi się ostało umyte i przygotowane do wrzucenia do gara :)
No i tu jako ciekawostka. Pierwsza partia po ugotowaniu - wyglądają zupełnie jak piaskowce kasztanowate. Ni krzty "atramentu" :)
Wiem, że piaskowiec modrzak jest gatunkiem czerwonolistnym, ale... nie mogłem wyzbyć się nieodpartej chęci nazbierania go w celach konsumpcyjnych. Jest ich po prostu tak dużo (nie miałem gdzie ich upychać), że można powiedzieć iż "wysypało" :)