O nazwie. Przedrostki w nazwach to fajna sprawa - jakoś łatwiej się wówczas wymawia :) Ale: skoro likwidujemy przedrostek "wrocławska", to oznacza, że rozszerzamy również zakres nie tylko działania, ale i miejsc, skąd pochodzić mogą potencjalni członkowie. A więc do Przedrostek Grupy Mikologicznej (będę się CZymał tego "mIk") rozumiem, że w tym momencie "przystąpiła/została przyjęta" również np. Ania, która nie wiem już kiedy będzie miała czas na cokolwiek :) Automatycznie Ania (i Marek H. swoją drogą również) powodują, że nie może to być przedrostek "Amatorska". Z racji bardziej naukowego niż konsumpcyjnego ukierunkowania odpadają określenia typu "powszechna", "ludowa" i inne Volks :) Przedrostek to - powtarzam - fajna sprawa :) Ale chyba "Polska Grupa Mikologiczna" to będzie przerost treści nad formą, chm? To tyle o przedrostkach :)
O stronie. Jeśli powoooooli się to krystalizuje, umacnia (zwracam uwagę, że pierwszy Marka S. post jest z 2004-09-04, czyli wyprawa w Kotlinę Kłodzką była w równą rocznicę: stooooooooo lat, stoooooooo lat.....) to należało by też zrobić WEB-a :) Zwykłego, prostego, tekstowego, gdzie będą zapisy wypraw i znalezisk. Np.
http://pgm.mikologia.pl czy jakkolwiek inaczej czy gdziekolwiek indziej. To chyba oczywiste, che?
Teraz trochę o GŁĘBSZYM sensie. Oczywiście cieszę się z Naszej Grupy (Nasza Grupa Mikologiczna??), jej naukowego harakteru i samego faktu istnienia. Oczywiście cieszy mnie Rejestr Nieczęstych Grzybów, Kąciki Tematyczne itd..... ale co MY, Amatorzy możemy?
Przeglądałem ostatnio Checklist Wojewody ze zwróceniem uwagi na ilość miejsc, gdzie jest dany gatunek. I właśnie: nie GDZIE ROŚNIE, tylko gdzie go STWIERDZONO. Co oznacza stwierdzono? Oznacza to publikację w jedym z uznanych pismy botanicznych (mikologicznych). Taka publikacja musi być napisana zgodnie z wszelkimi regułami zgłoszenia no i okres, jaki mija od wysłania artykułu, do jego akceptacji i publikacji jest długi. Powoduje to, że jeśli by wziąć jakiekolwiek opracowania to lista nazwisk, na które się autorzy powołują jest WIELCE OGRANICZONA. Polska mikologia kręci się wokoło... no ilu... 30 osób? 40? Pewnie gdzieś tak :(
A co mamy z NASZEGO rejestru, z naszych doniesień? Na razie nic - i z tym może należałoby coś zrobić.
Najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie periodyku (półrocznik?), w którym Grupa publikowałaby zaakceptowane przez kustosza znaleziska. Ale... tutaj się pojawiają: czas, pieniądze, ludzie... Może nawet nie byłoby to tak absorbujące? Napisanie wstępu do spisu, skrypt generujący z bazy tekst w czytelnie ułożonej formie. Jakiś tekst o tym co i czy grupa zrobiła w tym czasie, kilka tekstów o jakiś ciekawszych znaleziskach z foto + ew. mikro + ew. szkice.... Linki.... PC z legalnym np. starym Corelem 7 wystarczy do składu :) Druk, czy to offset czy to ksero są teraz takie tanie, że nie powinno być problemu, chm? Dystrybucja = wysłanie do różnych ośrodków na podstawie stworzonej listy + każdy może zamówić. Wiarygodności może dodawać jedno, dwa, kilka nazwisk z "DR" z przodu (Ania, trzymamy wszyscy kciuki).
Raczej na publikację gdzie indziej większości prezentowanych tutaj znalezisk nie mamy co liczyć, niestety (mylę się?). A jak wygląda sprawa z jakimś "zgodnym z procedurami" informowaniem ośrodków naukowych o naszych znaleziskach? Np. struktura: [A] Zbieracze amatorzy zbierają, fotografują, opisują i wysyłają do [B] Kustosza będącego zawodowcem, który ew. oznacza, potwierdza, filtruje, który przesyła eksykaty lub same SPISY do [C] Ośrodka Naukowego? Wówczas nasze znaleziska zostają odnotowane, lokalizacje umieszczone w spisie i już nie będzie kilkanaście miejsc z
Phylloporus, tylko o wiele więcej. I już nie będzie tylko TRZECH stwierdzeń
Rustroemia bulgarioides tylko mnóstwo.... Uda się tak? Jest to do zrobienia? Ktoś z naszych zawodowców potrafi coś takiego załatwić?
O ogromnej ilości danych. Forum, ze swoją nieprzebraną ilością porad, zdięć i informacji to jest ogromna ilość danych - często bardzo wartościowych. Wielu z nas (Vito potwierdzi, że ho ho) poszukując jakiś informacji, klucza, opisu czy foto na necie (google) natknęło się o ECHO. Wpiszcie w google/foto "Miladina lecithina" czy "Pachydisca fulvidula", które ostatnio przyszło mi oznaczać - NIC. Ani jednej fotki na necie. I chodzi mi o zdjęcia MAKRO - z MIKRO to już całkowita tragedia. A przecież Vito się chce zawziąć i zaopatrzyć Polski Internet z tyle mikrofotek, żeby nie można było już jęczeć. Wielu z nas robi też duże ilości MAKRO foto - należałoby to zebrać jakoś tak, żeby google indexowały nasze fotki po gatunku. Jest to duże wyzwanie dla Naszej Grupy - wyzwanie na lata, bo inaczej, obtoczeni przez tak mikologicznych sąsiadów jak np. Słowacja, Niemcy czy Czechy - zostaniemy zepchnięci (jako Kraj) do mikologicznego niebytu.... nie wiem... jak Węgrzy (przepraszam kamraci, jeśli się mylę), czy Japonia... Super, że forum jest indexowane przez robota google, ale w bioimages nawet nie ma wielu rzecy, które siedzą u mnie na twardzielu (
mój podkatalog Ascomycetes_2005 zawiera na dzisiaj 330 podkatalogów), Olarasa, Marka K. lub S. - i wieeelu innych z nas. Wreszcie jest Sebastian P., który za kilka lat będzie miał Checklistę swojego lasu z dokładnością do 1cm^2 - nie pozwólmy się temu zmarnować!
O podsumowaniu. Na stole leżą frytki, pieczone
Russulla, gołąbki, kotlety mielone, gulasz, leczo, rosół, pierogi ruskie, pomidorowa, marynowane maślaczki, golonka, McChicken, keczup, musztarda, jagody z bitą śmietaną i lody. Chciałoby się zjeść wszystko. Ile z tego da się zjeść na raz, żeby nie wyrzygać? W jakiej kolejności? A co z resztą? Wystygnie i będzie za późno, ale nie ma rady - samemu się nie podoła.
Otwarty na Wasze opinie i konstruktywną dyskusję
Pimpek