Mam chwilę wolnego czasu więc pozwolę sobie jeszcze raz zabrać głos w sprawie nazewnictwa.
Jak zapewne większości wiadomo dopiero od krótkiego czasu występuję na tym forum jako zalogowany, co nie znaczy ze wcześniej nie czytałem zamieszczanych tu wątków. Jestem grzybiarzem amatorem i postaram się w imieniu właśnie takich grzybiarzy tą wypowiedź sprecyzować.
Cholera mnie brała na samym początku. Otwieram wątek widzę prawdziwka, a ktoś tam mi wciska kit że, to jest jakiś Boletus. Następny wątek, piekny muchomor a tam Amanita. Nie znam muchomora o takim imieniu!
Szybko jednak sobie z tym poradziłem i jeszcze teraz otwierając to forum, równocześnie otwieram drugą sesję przeglądarki z wyszukiwarką. Sprawa niby prosta.Tak więc można sobie i w tej sytuacji poradzić.
Tutaj jednak ukłon w stronę Ani(zaraz niektórzy pomyślą że, to jakieś lizusowstwo, a tak wcale nie jest, bo to tylko rzeczywistość).
Wypowiedzi właśnie jej, już od samego początku zagłębiania się w literaturę tego forum nawet dla takiego amatora jak ja, były na tyle przejrzyste że, czytało się je na prawdę z przyjemnością. A wszystko to dzięki kilku dosłownie literkom które sprawiały że, nie musiałem przerywać czytania w celu znalezienia polskiego odpowiednika łacińskiej nazwy.
Dla mnie to ogromne ułatwienie, ponieważ mam bardzo dobrą pamięć wzrokową i widząc obok nazwy łacińskiej również i polską ,szybciej je zapamiętuje.
Zważając więc na to że, większość otwierających wątki zna doskonale nazwy polskie, niech zada sobie odrobinę trudu i gdzieś tam w wątku ją wrzuci.
Oczywiście nie traktujmy tego jak przymus czy jakiś wymóg regulaminowy.
Trudno wymagać od Pimpka żeby na poczekaniu tworzył polskie nazwy dla swoich znalezisk.
Ostatnio spotykam kolegę grzybiarza który mnie pyta;-Czy rosną już grzyby?
Z mojej strony padła odpowiedź twierdząca, ale jeszcze dodałem ze, juz mi trochę w tym roku się przejadły. Oczywiście lekkie zdziwienie, więc mu wymieniam;: łuszczaki , żółciaki, majówki. No i co myslicie usłyszałem? Tak, tak że, zbieram jakiś "badziew". To ja z takim już nie mam o czym rozmawiać a co dopiero Pimpek:-)))
Pimpek, przepraszam, może to wyszło niezręcznie ale miałem dobre intencje i chciałem Ciebie i podobnych Tobie chociaż troszeczkę wybielić i usprawiedliwić:-)
Z tymi nazwami polskimi to też sprawa nie tak jasna do końca. Nie każdy z amatorów grzybiarzy zna checklistę. Nie tak dawno bo wczoraj z rozmowy z kolegą wynika że, jego żona z koleżankami wybiera się do lasu na gąski. Moje zdziwienie . Gąski o tej porze. Dopiero po perturbacjach słownych okazuje się że, te gąski to w zasadzie kurki(pieprznik jadalny). No i bądź tu człowieku mądry! Tyle lat przeżyłem i nie słyszałem żeby ktoś u mnie nazywał tego grzybka gąską.
Mój dziadek miał najlepsze chyba podejście do grzybów. Te które znał i zbierał, nazywał po imieniu, natomiast wszystkie pozostałe określał mianem "betka". Tak, tak "betka" a nie "bedłka". "Betka" dawniej w regionalnej gwarze oznaczało tyle, co coś mało istotnego, nie wartego uwagi.
Nie bierzcie jednak przykładu z mego dziadka:-)
Aniu dziękuję za wyjasnienie, o te zasady właśnie mi chodziło:-)