Pozdrowienia dla wszystkich bez względu na płeć,wyznanie i narodowość. (To w nawiązaniu do wyemitowanego wczoraj w "UWADZE" przez telewizję TVN programu o Białymstoku. Kto oglądał to wie o czym mówię.)
To tak na marginesie, bo tak naprawdę chcę skorzystać z okazji że, ruch na forum jest jeszcze umiarkowany i powrócić do tematu piestrzenic.
Ogólnie spotkałem się z przekonaniem że,
las iglasty = p. kasztanowata
las liściasty = p. olbrzymia
Moje piestrzenice rosły w małym, młodym lesie typowo modrzewiowym w dwóch grupach.
Pierwszą grupę pominę ponieważ szybko została zjedzona przez leśne stworzenia. Druga natomiast 24 kwietnia br.wyglądała jeszcze bardzo okazale:
Na ostatnim zdjęciu wymiary nieco zawyżone poprzez zniekształcenie:
wysokośc ok.19-20 cm
szer ok 13-14 cm
Czy środowisko modrzewiowe możemy podciągnąć bardziej pod las liściasty, z czego wynikałoby że, jest to p. olbrzymia. Kolory jak widać bardzo jasne, co też o tym przemawia.
Czym wytłumaczyć tak okazałe rozmiary, skoro w tym samym czasie (bo dzień wcześniej) piestrzenice z głębi P. Knyszyńskiej wyglądały jak niżej.
Zasuszone za młodu(max 3 cm)
Moje poddały się suszy ok 5 maja. Pozostałe były nieco mniejsze ale też pokaźnych rozmiarów.
Nadmienię że, w tym roku, w lesie typowo sosnowym gdzie zazwyczaj spotykałem spore wysypy p. kasztanowatej, znalazłem tylko jedną sztukę (prawdopodobnie z powodu suszy).
Na koniec kilka słów na temat jadalności piestrzenic. Skusiłem się i spróbowałem jej smaku. Nic nadzwyczajnego. W naszym regionie panuje opinia że, jest ona jadalna po kilkakrotnym gotowaniu. Ja gotowałem ok 15 minut w jednej wodzie , a i tak smak grzyba był już delikatny. Podejrzewam że, po kilkukrotnym obgotowaniu trociny smakowały by podobnie.
Kilka lat temu spotkałem w lesie staruszkę która zbierała właśnie piestrzenice i to te kasztanowate w typowym lesie sosnowym. Po krótkiej i miłej pogawędce na temat jadalności tego grzyba oznajmiła mi że, całe swe życie, począwszy od lat przedwojennych co roku je spożywa. Natomiast w latach okupacji będąc małą dziewczynką, zbierała te grzyby i wymieniała je z Niemcami na inne produkty.
Od tej pory jej nie widziałem, ale mam nadzieje że,nie za sprawą tych piestrzenic których miała pełem kosz sporych rozmiarów.
Na zakończenie wrzucę jeszcze jedną fotkę piestrzenicy która rosła w tej samej grupie ale miała nieco nietypowy kształt.