Przy każdym pobycie w tym rejonie szukałem jednego z trzech obiektów: drugiego owocnika domniemanej piestrzenicy olbrzymiej, drugiego owocnika twardnicy bulwiastej i kupy z "cośkami".
Szczerze powiem, że tyle różnych zwierzęcych odchodów, to chyba nie przejrzałem przez całe swoje życie ;-)
Wbrew pozorom, odchodów bezpośrednio przy jakiejś wodzie (mokradło, ciek itp) znajdowałem niewiele. Natomiast wszystkie troszkę oddalone od wilgoci, nie na wiele się zdawały - coraz większa susza.
Ale w końcu je przydybałem 26 kwietnia i pochodzenie niby "nasionek" okazało się nadzwyczaj prozaiczne.
Są to pozostałości po tych jajeczkach, przedstawionych na zdjęciach wyżej. Larwa przebija się przez jeden z biegunów jajeczka, a jego osłonka wysychając, przyjmuje taki specyficzny, frapujacy kształt.