Znaleziony w ostatni piątek. Wielkie, pieniste, miejscami intensywnie żółte "ścieki" pokrywające korę pnia grabu niedawno przygotowanego do wycięcia (czyli ogołoconego z konarów). Gdyby to coś nie wydobywało się z cięć konarów, nawet na wysokości 4 metrów, i nie było tego aż tyle, to pomyślałabym... Cóż, mniejsza :-)
Wiem, że sok grabu ma tendencję do pienienia się, jest jasny i brązowieje, wielokrotnie widziałam takie "wypływy", ale tutaj to ewidentnie coś więcej.
Zapach obezwładniający. Wokół unoszą się chmary owadów, najwyraźniej zachwyconych tym słodkim, mdlącym aromatem padliny. Latają i łażą po powierzchni pienistości, brzęcząc radośnie.
Wczoraj pod wieczór podjechałam przy okazji. Wygląd nieco się zmienił, "piana" nadal biała, ale kolor żółty teraz już bardziej żółtobrązowy. Zapach bez zmian, niestety - pomimo późnej pory dnia wabi nawet osy i szerszenie (pierwszy szerszeń spotkany w tym roku). Na niektórych żółtobrązowych fragmentach grzybka pojawił się delikatny dywan składający się z mikroskopijnych, czarnych "szpileczek" na długich nóżkach. Nie miałam dużego statywu, a do tego ten zapach i szerszeń, więc zdjęcia tylko poglądowe.
Może to jakiś śluzowiec?