Ponieważ znużyło mnie włóczenie się po wąwozach Kazimierskiego Parku Krajobrazowego za czarkami, a ponadto mam w planach "upolowac" pierwsze kaczeńce w moich okolicach, wybrałem się na bagniska leżące na skraju lasu w pobliżu rzeczki Kurówki.
Jako, że zaciekawiły mnie młode silnie omszone listki jakiejś nierozpoznanej przeze mnie roślinki, „ległem plackiem” i zacząłem ją lekko „focic”. Podnosząc się, zerknąłem mimochodem na to, co zdemolowały w ściółce moje nogi ozute w traperki.
Nie dowierzając własnym oczom, podnoszę jakąś młodą wyłamaną piestrzenicę. W miarę sprawnie, dzięki nadzianiu jej na patyczek, doprowadziłem ją do stanu umożliwiającego przeprowadzenie sesji foto.
Brzeg lasu mieszany, głównie sosnowo-dębowy ze sporą domieszką różnych liściastych drzew i krzewów. Odległośc od wody w bagienku 1,7 m (a że mierzę 1,76 m, to w fotograficznym amoku udało mi się nawet wsadzic całe buty do wody)
Owocnik ma ok. 3-3,5cm śrenicy.
Pod mikroskopem nie dojrzałem ani zarodników (co normalne) ani tez worków???
Natomiast na hymenium liczne były długie parafizy? z bardzo licznymi drobniutkimi „kuleczkami” (oczywiście, to tylko w moim przekonaniu są to domniemane parafizy).
Czy jest szansa, że owocnik „dojdzie” do stanu utworzenia zarodników?
Przez dwie godziny przeglądania ziemi w bliższej i dalszej okolicy oraz „buchtowania” ściółki nie znalazłem już ani jednego owocnika.
A wszystko dzięki tej roślinie ;-)
(wypowiedź edytowana przez bogdan 09.kwietnia.2009)