Witam serdecznie. Spacerując o letniej porze po starym, zarośniętym, leśnym, przedwojennym cmentarzu natknąłem się na: ... Parę żmij... No ale wróćmy do grzybów...
Natknąłem się na grzybka który zrobił mi niemiłą niespodziankę. Chodziłem sobie po trawie patrząc pod nogi w obawie przed żmijami, o moją nogę otarło się mokre, śliskie coś... Od razu zauważyłem czarno-szary klejący ślad. Wyglądał jak szary pyłek rozproszony gęsto w bezbarwnym śluzie. Śmierdział niemiłosiernie.
Zrażony tym iż otarłem się o odchody wytarłem czym prędzej chusteczka higieniczną ów śluz. Chcąc poznać sprawcę miny poślizgowej rozejrzałem się w poszukiwaniu większego skupiska owej mazi. Znalazłem! Cieniutka dziesięciocentymetrowa nóżka, na której zawieszona była dziwna czarna klejąca czapeczka, która po dotknięciu została deformowana i odznaczała ślad...
Cóż to było?
Rosło obok krzaków bzu opiewających ruiny cmentarza... W gęstej, niskiej trawie czyhało na mnie i dopełniło niecnego spisku.
Bardzo proszę o podawanie nazw domyślnych sprawców. Może po porównaniu mej pamięci ze zdjęciem uda się zdefiniować ów okaz.
Przepraszam za długie i denne opisy. Wenę mam chyba :D
Dokładnie! Długo nie było trzeba szukać. Dziękuję serdecznie za odgadnięcie. :)