Tę historię przedstawiam Wam na prośbę Ani - jak się wyraziła - dla "potomności":-)
20 października chodząc po pewnej bardzo starej, "znaturalizowaniej" żwirowni u podnóża Wzgórz Bukowych, trafiłam na łany buławniczki sitowatej (tak mi się wówczas wydawało;-)
Pomimo, iż siedlisko było zupełnie inne niż wszystkie dotychczasowe (zadrzewienie z dominacją topoli osiki), byłam pewna, że mam do czynienia z Clavariadelphus junceus. Zgłosiłam to stanowisko do rejestru i wysłałam Ani eksykat. Naszej niezawodnej Ani coś jednak nie pasowało w tych buławniczkach - " ... a bo osika, a bo takie ciut inne, itd...". No i oczywiście Ania miała dobre przeczucie, bo domniemana buławniczka okazała sie pałecznicą grubonasadową (Typhula phacorrhiza).
Wczoraj byłam tam znów, głównie po to by uzupełnić dokumentację o... skleroty będące charakterystyczną cechą tego gatunku:
Dodam jeszcze, że nie było już tych łanów widocznych na pierwszym zdjęciu, jedynie między liśćmi coś się jeszcze zachowało.