#205
od sierpnia 2007
Miąższ Macrolepiota procera nie przebarwia się na skutek uszkodzenia i kontaktu z powietrzem atmosferycznym. Dlatego grzyby na zdjęciach, moim zdaniem nie są czubajkami kaniami.
Tak z ciekawości, jaką średnicę ma talerz, na którym leżą kapelusze?
I pytanie drugie, czy Macrolepiota rhacodes (bo to najwyraźniej ten gatunek) jest dopuszczona do obrotu handlowego? Chyba należy o procederze 'babci' poinformować odpowiednie służby.
#5626
od grudnia 2003
Dopuszczone czy nie dopuszczone sprzedwaca powinien mieć atest na grzyby od grzyboznawcy :-)tak mi się wydaje.Służby...hmmm.Na starym rynku w Oliwie można kupić kozie brody.Straż miejska chodzi i ....szuka żle zaparkowanych aut.No bo skąd taki funkcjonariusz może wiedzieć jak wygląda Sparassis crispa...jak on zna tylko borowiki i kurki....albo i nie :-)
#47
od sierpnia 2008
Zbytnio nie podobają mi się te kanie. Chociaż... nawet gdyby to były czerwieniejące, to ja w swoim życiu zjadłem ich bardzo dużo (kilka lat temu nie miałem pojęcia, że m. rachodes może być w jakiś sposób trująca) i teraz prawdopodobnie też bym zjadł. A ogólnie mówiąc to malutki donosik na babcie by się przydał (albo chociaż porządnie opieprzyć).
#206
od sierpnia 2007
Nie wiem nic o regulacjach dotyczących handlu dziko rosnącymi grzybami, sam takich nie kupuję. Myślałem tylko, że jest jakiś oficjalny katalog gatunków jadalnych, które są dopuszczone do obrotu handlowego.
W tym konkretnym przypadku pewien gatunek jest sprzedawany jako inny, czyli jakby mówiąc wprost - oszustwo. Coś jakby ktoś sprzedawał leszcze jako karpie.
Nie myślałem o straży miejskiej jako odpowiedniej instancji. Nie mam zbytniego zaufania do tej formacji. Bardziej myślałem o Sanepidzie, czy kto jest odpowiedzialny za tego typu sytuacje.
U nas w Sanepidzie nie wiedzą, które grzyby są na pewno trujące. Kiedyś pytałem o czernidłaki kołpakowate i wyniosłem negatywne wrażenie o tej instytucji.
Ja, babci bym nie krzywdził, nawet groźbą, ponieważ - po pierwsze - czubajka czerwieniejąca jest też smacznym grzybem jadalnym, tak jak czubajka kanka, o czym przekonałem się osobiście i to niedawno; po drugie - ta starsza osoba mogła nie wiedzieć, że jest kilka gatunków grzybów należących do rodzaju Kania.
Ja dziwię się dlaczego np. opieńka miodowa jest dopuszczona do obrotu handlowego, a np. gąska niekształtna nie -.
Przecież, niedogotowana opieńka miodowa, jest grzybem szkodliwym, czy nawet trującym, natomiast o gąsce niekształtnej nic podobnego nie czytałem.
Wnioski z tego są takie:
1. Potrzebne są zmiany w tych - wydaje mi się - nielogicznych dopuszczeniach;
2. Sanepid to prawie żadne źródło informacji w kwestii przydatności grzybów do jedzenia.
Witajcie, jestem tu nowa, ale chciałabym coś wtrącić od siebie.
Nie jestem ekspertem, ale wg mnie te czerwieniejące też są ok. Nie raz je jadłam (ostatnio wczoraj) i żyję. A babcia rzeczywiście może być nie uświadomiona... miejcie trochę litości nad nią, nie sądzę żeby miała jakieś złe zamiary.
Ogólnie z całego serca odradzam kupowanie grzybów, jeśli się ich nie zna.
Pozdrawiam