Mam dwa przykłady zniknięcia ozorka dębowego, którymi jestem tak zaskoczona, że wręcz nie wiem, co o tym myśleć. Czy spotkaliście się z podobnymi przypadkami zniknięcia ozorka dębowego?
Pierwszy ozorek znaleziony 24 sierpnia, w dniu znalezienia wyglądał tak:
Wczoraj nie było śladu po owocniku. W dniu znalezienia już wyglądał na nieco zmaltretowanego, moim zdaniem nie nadawałby się do konsumpcji, ale cóż, ja widziałam ozorka pierwszy raz w życiu na żywo, może nie mam doświadczenia z tym gatunkiem. Oczywiście, jak wiadomo, ozorek dębowy jest gatunkiem chronionym, zatem wszelkie pozyskiwanie go jest zabronione. Wczoraj nie było śladu po ozorku.
Kolejnego ozorka dębowego znalazłam 4 września br. Wyglądał tak:
Wczoraj, po 3 dniach, zastałam tylko puste miejsce po ozorku:
Bardzo mnie ciekawi, jak to można wytłumaczyć, czy one same się "rozpływają", nikną, niczym czernidłaki, albo inne mało trwałe gatunki, czy ktoś im w tym pomaga, człowiek, zwierzę, np. ślimaki? Czy ktoś spotkał podobne przypadki?