#3503
od stycznia 2007
Amanita striboliformis! Kolejny rzadki gatunek po drodze do lub w pobliżu pracy, w mieście Poznaniu :-)))
Bardzo Wam dziękuję za rozpoznanie, teraz tym bardziej będę żałować, że ślimaki mnie ubiegły i "zeżarły" mi eksykat :(
A może mogłabym zgłosić chociaż na podstawie zdjęć, jeśli zostałyby zaakceptowane przez Anię K., a oprócz tego czekać na ponowne pojawienie się owocników...
Poczekaj na ponowne pojawienie się owocników. Tego, jeszcze rzadkiego w Polsce, muchomora, warto mieć z suszkiem. Przy pobieraniu zwróć uwagę na korzeniastą podstawę trzonu - najlepiej mieć hm... łopatkę ;-)) Z Poznania był podawany z Ogrodu Botanicznego.
#3506
od stycznia 2007
Ten rośnie w Parku Sołackim :)
Zaopatrzę się w łopatkę :-)))
Amanita strobiliformis - "jeszcze rzadki w Polsce muchomor" - ojej, teraz to żałuję, że mam urlop i nie przejeżdżam codziennie koło tego miejsca :-(((
On jest gatunkiem ciepłolubnym, w Polsce był przez jakiś czas uznany za wymarły, "wskrzeszony" w roku 1967, potem stwierdzony ponownie dopiero w latach 90-tych w Poznaniu i w Górach Kaczawskich. I właśnie w ostatnich latach podawany częściej z różnych okolic Polski - tak, że z kat. Ex na poprzedniej liście teraz jest w kat. R.
Jak to "mikoryzak", będzie w tym miejscu się pojawiał pewnie przez lata :-)
#5442
od grudnia 2003
Szyszkowaty jak byk :-)))
Gratulacje!Mi się nie udało w tym roku znależć :-(
#3622
od stycznia 2007
Dziękuję, Mirki :-)))
Skoro to taki ciepłolubny gatunek, to szanse znalezienia teraz w miarę upływu czasu i nastawania jesiennych chłodów być może maleją, ale może jeszcze znajdziesz :-)))
Mój dzisiejszą nockę spędza na dworze na miękkiej poduszeczce rogownicy pospolitej, ale chcę go suszyć "w plasterkach" - grubości gdzieś ok. 1,5 cm - tak będzie dobrze?
#3640
od stycznia 2007
Pomimo nastałych chłodów, które jak sądziłam, zahamują wzrost owocników muchomora szyszkowatego, wyrastają kolejne na stanowisku w Parku Sołackim w Poznaniu :-) Dodam, że jak widać na zdjęciu w pierwszym poście, prezentującym siedlisko, rośnie tam grupa dorodnych buków, ten wielogatunkowy park został założony kilkadziesiąt (chyba blisko 100) lat temu.
Ponieważ mimo urlopu dziś znów musiałam być w Poznaniu, więc podczas przejazdu przez Park Sołacki i rano, i popołudniu obserwowałam park poszukując nowych owocników. Stwierdziłam kolejne dwa punkty obecności muchomora szyszkowatego:
1. Punkt przy samej alejce parkowej, w którym wyrastała grupa pięciu-sześciu owocników, wyrastała, bo zostały wdeptane butem w ziemię!!! Po dokładnym obejrzeniu miejsca byłam w stanie oszacować ilość owocników, jakie MOGŁY tam wyrosnąć! Obok rozdeptanych pozostałości leżały resztki dwóch młodziutkich owocników z zachowanym jeszcze kapeluszem. Ich tożsamość nie ulega wątpliwości, ponieważ charakterystyczny "szyszkowaty" rysunek powierzchni kapelusza tę tożsamość potwierdza, także pozostałości grubych, bielutkich trzonów osadzonych dość głęboko w podłożu.
2. Punkt oddalony od ścieżki parkowej o ładnych kilka metrów, a od drugiej strony chroniony przed dostępem ludzi rzędem krzewów. W tym punkcie dziś naliczyłam blisko 10 owocników!!! Nienaruszone, tożsamość oczywista, największe jeszcze nie mają jeszcze rozłożonych kapeluszy, najmłodsze dopiero wychodzą ponad powierzchnię gruntu.
Wniosek jest tylko jeden, jutro jadę tam ponownie! Będę mieć ze sobą aparat fotograficzny, wszystkie owocniki zostaną sfotografowane, poszczególne punkty stanowiska udokumentowane, a na koniec stanowisko zostanie zgłoszone jako istniejące i bogate w owocniki :-)))))
Jedno tylko jest najsmutniejsze w tym wszystkim, że muchomor szyszkowaty tak naprawdę nie ma dobrych rokowań na tym śródmiejskim stanowisku, skoro bywają tam tak zaciekli wandale, nie dość, że ignoranci, to jeszcze wandale, którzy żywemu nie przepuszczą i zniszczą co tylko im podejdzie pod obcas buta. Przecież on nawet nie jest trujący. A gdyby nawet....
:-(((
#1213
od listopada 2006
Najważniejsza jest grzybnia, której nie widać na powierzchni. Według mnie nic teraz nie zagraża stanowisku. Musiałyby być usunięte buki lub przekopana ziemia.
A wandale... to mogły być po prostu dzieci, takie jak kiedyś ja, lubujące się w deptaniu purchawek i innych rzucających się w oczy grzybków:-)))
#3643
od stycznia 2007
Ja zawsze widzę ten najczarniejszy scenariusz, i niestety w mojej wyobraźni to nie dzieci psocą się niewinnie rozdeptując grzybki, tylko całe gangi grzybowrogów czekają, by je niszczyć, jak tylko grzybki wychylą kapelusze na świat ..... ;)
Marcinie, pomyślałam o jednym, skoro owocniki zostały zdeptane i swoją "rozdeptaną obecnością" zakrywają pewną połać grzybni, to czy to nie zaszkodzi grzybni? Wszak mówi się również o tym, że podczas grzybobrania należy odpowiednio wykręcać grzybki z podłoża, nie pozostawiać w podłożu resztek trzonu. A więc czy nie lepiej byłoby usunąć te pozostałości trzonów? Dobrze myślę, czy błądzę?
#1217
od listopada 2006
Sam bym czegoś takiego nie zrobił (ale czasem mam ochotę), chociaż gdy na grzybka czyhają tacy miłośnicy, może by wydrukować i zafoliować tymczasowo przy buku taką oto informację:
------------------------------------------------------------------------------------
Miły grzybowrogu
Zanim zdepczesz zerknij wcześniej co to za grzyb
Muchomor szyszkowaty - Amanita strobiliformis
Rzadko spotykany w Polsce gatunek grzyba jadalnego
Pozdrawiam
Miłośnik grzybów
-------------------------------------------------------------------------------------
Szanse na ocalenie informacji i grzyba może niewielkie, ale może by przeczytał i co nieco się dowiedział;-)
Trzeba jakimiś sposobami edukować. Bez zakazów! Psychologia:-)
PS. Poprawa pisowni. Czyhają pisze się przez "h", a nie jak wcześniej napisałem;-)
(wypowiedź edytowana przez grzybiorz 16.września.2008)
#561
od marca 2006
Basiu - dla mnie przepiękne foty, przepiękny gatunek....:-)
Cieszę się, że go tak dokładnie OBSERWUJESZ i analizujesz, chociaż poznam go na fotkach, bo w REAL'u nie było mi jeszcze dane...;-) Teraz się go UCZĘ, później ....kiedyś....popatrzę na nie "na żywo" na KRAJNIE :-)
#3670
od stycznia 2007
Dziękuję, Waldku :)
Dodam, że dla ścisłości dokumentacji o poszczególnych punktach poznawanego aktualnie stanowiska będę musiała również pokazać te rozdeptane owocniki, które rosły w innym miejscu, kilkadziesiąt m od prezentowanego powyżej, które wydaje się bezpieczniejsze i przynajmniej na razie nie jest niszczone. Przy okazji, jeśli zaobserwuję kolejne zniszczenia, w tym punkcie, który jest na fotografiach powyżej, to skorzystam z Marcinowej sugestii i kartka/plakietka z informacją dla niszczyciela zostanie wywieszona ....
#1406
od listopada 2006
Wczoraj po raz pierwszy w życiu go spotkałem. Na pierwszy rzut oka wziąłem go za twardziaka tygrysiego.
Teraz mam pewność w rozróżnianiu muchomora jeżowatego od szyszkowatego.
#5063
od stycznia 2007
Pokaż Marcinie, swojego Amanita strobiliformis :-)
Ja codziennie wypatruję go na znanym mi stanowisku, ale teraz będę mieć niestety dwa tygodnie przerwy w wypatrywaniu :-( ale kto wie, może w sierpniu ....
#1407
od listopada 2006
Jestem bez aparatu, więc tylko mogłem je sobie pooglądać.
Możliwe, że wrócę do nich za rok. W każdym razie rosną sobie w dwóch ciekawych miejscach bezpiecznie, wesoło i w dużych ilościach:-)
Świetnie - w dwóch ciekawych miejscach! Musi to ślicznie wyglądać!
W każdym razie są to rezerwaty i jeden z nich włączony jest do systemu NATURA 2000.
#5065
od stycznia 2007
Ojej, moja ciekawość rośnie, gdzie ten śliczny muchomorek znalazł sobie kolejne w Polsce przytulisko :-)))
#1409
od listopada 2006
Poza województwem świętokrzyskim;-)
W każdym razie jest szansa, że na Twoim stanowisku, może się pojawić inny nieczęsty muchomor, a mianowicie Amanita ceciliae.
Czy też związany z bukami? :-)
#1410
od listopada 2006
No i tu mam problem z kim się związał. Spotkałem go jednocześnie przy buku, grabie, leszczynie i dębie.
Dlatego tylko napisałem "jest szansa";-)
#5067
od stycznia 2007
Takie znaleziska, a Ty bez aparatu fotograficznego :-( :-( :-(
Amanita cecilaie poszukam w necie, żeby się przygotować na ewentualność spotkania, śliczna ta nazwa "ceciliae"!
#1411
od listopada 2006
Jak sobie uświadomiłem, to zrobiłem wystarczająco dużo zdjęć i tak naprawdę aparat jest mi niepotrzebny.
Dopiero teraz zauważyłem ile zalet ma jego brak. Drugi raz na pewno nie kupię:-)
#5070
od stycznia 2007
Ja, chociaż zrobiłam już tysiące lepszych i słabszych zdjęć dokumentujących stanowiska grzybkowe, z fotografowania nie zrezygnuję :-) Po prostu jestem wzrokowcem, a uczę się m.in. według łacińskiej maksymy "Repetitio mater studiorum est" - przez powtarzanie oglądania zdjęć :-)
Patrząc pragmatycznie, trzeba udokumentować znalezione stanowiska, najlepszym dokumentem jest oczywiście suszek, w obszarach rezerwatowych oraz gatunki chronione można dokumentować zdjęciami, o ile to wystarczy dla rozpoznania gatunku, skoro nie masz aparatu, a liczę, że chcesz na pewno udokumentować znaleziska to może oznaczać, że posiadasz zezwolenie inną formę dokumentowania znalezisk, a skoro tak, to jestem spokojna, że znaleziska Twoje zaistnieją w piśmiennictwie, po prostu zbierzesz o nich niezbędne dane, napiszesz o nich i wiedza o nich będzie utrwalona i dostępna :-)))
Powodzenia :-)
#1824
od października 2007
Hej, Marcin, a tak z ciekawości - skoro naprawdę porzucasz fotografię, to jak masz zamiar dokumentować znaleziska? Wracasz do szlachetnej, osiemnastowiecznej tradycji opisu tekstowego i rysunków w szkicowniku? :-)
BTW: Weszłam w ten wątek, bo, będąc pacjentem szpitala wojskowego przez ostatnie tygodnie, nie mogłam nie zauważyć bardzo ciekawego grzybka przy budce oficera dyżurnego. Chyba wnętrzniak, ale powierzchnia podobna właśnie do tego muchomora. Teoretycznie mogłoby to więc być czarcie jajo (jak u pochwiaka albo Amanita), ale jak dla mnie zdecydowanie za duże. Generalnie duży owocnik. Może jakaś "zszyszkowaciała" czasznica? Ze względu na okoliczności nie miałam czasu na długie obserwacje, jednak dziś albo jutro znowu będę w okolicy, to może sprawdzę, co wyrosło z tego intrygującego obiektu trawnikowego i czy wciąż jest takie ciekawe :-)