#1880
W tym roku nie miałam szczęścia do borowików. Narazie znalazłam tylko jednego usiatkowanego. Zawsze w górach nazbieraliśmy ich sporo i, nieodmiennie, pierwsze wszystkie dusiłam. Taki kilkulitrowy gar! Samych borowików! Szlachetnych i ceglastoporych! Podprawiałam śmietaną, siadaliśmy z mężem przy tym garze i zżeraliśmy z pieczywem ten cały gar borowików. I niech mi nikt nie mówi, że SAME borowiki są niesmaczne, bo to nieprawda! To była uczta królewska!
Następne borowiki już były przykładnie suszone.
Już dwa lata nie byłam w górach.