#1551
od maja 2002
Bingo!
To już nie musisz szukać na grabach:-)
#3048
od stycznia 2007
:-)))))
Rozumiem, że tym razem P. nigricans przeze mnie ustrzelon? :-)))))
Ale na graby też zwrócę uwagę ;)
#935
od października 2007
:-) Uprzedziłeś mnie, Darku! Widziałam dzisiaj w pracy, ale musiałam wyjść dosłownie w ciągu minuty i nie zdążyłam jako pierwsza przekazać Basi radosnej wieści! :-)
O, widzę, że Koleżanka po moich rewirach się przemieszcza :)
#936
od października 2007
Tak swoją drogą - myślę sobie, jak wiele dała mi ta zeszłoroczna kilkumiesięczna wnikliwa obserwacja czyreni śliwowych na jabłoni. Polecam, gorąco polecam obserwację rosnących Phellinus pomaceus. Nie dość, że to po prostu bardzo ciekawe, bo sytuacja i wygląd owocników zmienia się jak w kalejdoskopie, to potem o wiele łatwiej odróżnić jakiegokolwiek czyrenia od innych gatunków. "Znamy się". I już.
Phellinus pomaceus ma jakiś... no, ma w sobie to "coś" i każde nowe stanowisko to potwierdza :-)
Oczywiście, że Phellinus igniarius też ciekawy jest, ale jednak nie aż tak wszechstronny, zróżnicowany i zaskakujący. Pewnie miałam też szczęście, tak niezwykle "pomysłowe" i bogate stanowisko nieczęsto się zdarza.
Phellinus na iglastych to zupełnie coś innego, dopiero zaczynam je poznawać :-)
(wypowiedź edytowana przez mykola 26.maja.2008)
#3049
od stycznia 2007
To jeszcze prośba z mojej strony, chociaż obiecuję również samodzielnie szperać i szukać na forum i w sieci - po czym można tak ładnie rozpoznać Phellinus nigricans?
Z góry bardzo dziękuję :-)))
Tomku, ten "dłuuugi weekend" przeznaczyłam na to, by poznać uroki wybranego fragmentu Dolnego Śląska i tym sposobem zawitałam w Twoje strony, pierwszy, lecz więcej niż jeden raz wchodziłam na Ślężę podczas tego pobytu tamże i podobało mi się baaaaardzo!!! :-)))
PS.
Zapraszam serdecznie w moje wielkopolskie strony ... :-)))
#3050
od stycznia 2007
O, Paulo, w międzyczasie wpisałaś wskazówkę, mam stanowiska P. pomaceus po drodze do pracy, obserwowane zimą i niedawno, zwrócę ponownie na nie pilną uwagę.
Powiem cichutko, że mam jeszcze jedno hubowate stanowisko na buku z góry Ślęży, ale przypuszczam dla niego takie bardziej "pospolite" rozwiązanie, choć może niekoniecznie hubiak, ale to już jutro... :-)))
#937
od października 2007
Basiu, nie potrafię Ci precyzyjnie odpowiedzieć, jak na pierwszy rzut oka odróżnić Phellinus od innych rodzajów. Po prostu, kiedy poobserwujesz kilkadziesiąt rosnących owocników przez kilka miesięcy, to potem już wiesz, odróżniasz niczym wiewiórkę od jeża. Niedawno przypadkiem straciłam zdjęcia z trzech sesji foto, więc niby mam sporą dziurę w dokumentacji, ale i tak ilość materiału jest baaardzo spora. Teraz jednak nie ma to już dla mnie znaczenia. Najważniejsze były te systematyczne obserwacje terenowe na żywo, plus focenie najważniejszych zmian i porównywanie od razu, na bieżąco.
Może w tym roku uda mi się to przedstawić publiczności. Ale od razu mówię - nie obiecuję... Tyle jeszcze do obserwowania!
#3051
od stycznia 2007
Ha, a ja miałam na myśli nie tyle odróżnianie Phellinus od innych rodzajów, tylko szczegółowo rozpoznawanie Phellinus nigricans :) ...
#3052
od stycznia 2007
No tak, ale Fomes też mi się wmieszał w międzyczasie jako niby "czyreń", zatem to naprawdę prosto nie jest, oj, nie :(
#940
od października 2007
To jest tak, że do końca nigdy nie wiadomo na różnych poziomach - po pierwsze, musisz mieć opatrzenie, żeby powiedzieć na pewno: rodzaj - Phellinus, ale po drugie - musisz oznaczyć gospodarza, żeby wskazać prawdopodobny gatunek.
Opowiem historię grzybka, którego jeden owocnik zdjęłam tydzień temu:
Zauważyłam je osiem miesięcy temu. Wtedy jeszcze nie odróżniałam Phellinus jakichkolwiek od żadnych innych, dopiero poznawałam nadrzewne. Potem te bardzo niewielkie, czarne, kopytowate owocniki wydawały mi się właściwie banalne, bo takie niewielkie i nieefektowne w sumie, a ja wciąż miałam za mało opatrzenia. Też myślałabym, że to hubiaki jakieś.
Rosły sobie na pniaku, gospodarz nadal niezidentyfikowany.
Teraz już po prostu wiem (opatrzenie), że to czyrenie!
Zbrałam więc i... znowu myślę, że się pospieszyłam, choć w końcu im później, tym mniejsza szansa na zidentyfikowanie gospodarza. Ale już wystarczająco wiele Phellinus igniarius widziałam, żeby, nawet pomimo podobieństwa przekrojowego, móc bez zastrzeżeń uznać tego grzybka za czyrenia ogniowego. Jest inny. Owocnik przeze mnie zdjęty ma zaledwie 8,5 cm, a rósł przez 14 lat.
Należy mu się oznaczenie, co nie?
Bez gospodarza ani rusz, więc czeka mnie sesja foto i prośby o pomoc. Nie ma łatwo z czyreniami, jednak dobrze jest umieć odróżniać Phellinus od innych - to pierwszy poziom w tej grze :-)
Nawet jeśli okaże się, że to ogniowy, to i tak baaaardzo ładny i ciekawy jest. Miniaturowy niczym Bonsai :)