2002.12.01 16:37
Marek Snowarski (Admin)
Najpierw co do odróżniania. Oczywiście porównac z opisem. To co szczególnie wyróżnia od innych, wymienionych tutaj, oprócz pory występowania, to aksamitna powierzchnia trzonu (b. krótkie, gęste włókienka), od postawy trzon jest aksamitnie czarny, w górnej częsci jaśniejszy ciemnobrązowy do całkiem jasnego.
Ponadto idąc, dalej m. ceglasta jest dużo większa i masywna. Rozmiarem podobna jest m. wiązkowa - ta jednak ma sporo innych cech, proszę porównac jej opis.
Najprościej pozbyc się niepokoju, w okresie kiedy po raz pierwszy uczymy sie rozpoznawac ten gatunek, robiac wysyp zarodników. Odciety kapelusz polozyc blaszkami do dołu, na kilka godzin na białej kartce papieru.
Zimówka ma wysyp biały do kremowego.
Maślanki mają brązowopurpurowy, hełmówki i wiele innych (Kuehneromyces, Pholiota) rdzawobrązowy. Z wiązkowych nadrzewnych to chyba tylko opieńki i grzybówki mają jeszcze biały, ale te dośc znacznie sie różnią od zimówki.
Jeśli nasza zdolnosc do rozpoznawania morfologii grzybow jest na poziomie rozróżniania cech takich jak obecnosc lub brak elementów osłony, charakter powierzchni kapelusza i trzonu, barwa poszczególnych elementów, sposób wzrostu, to trzeba powiedziec że zimówka aksamitnotrzonowa jest charakterystycznym gatunkiem bez innych podobnych.
Co do pospolitości to w swoich siedliskach jest częsta, tylko trzeba je wytypowac. Po pierwsze musi byc martwe drewno liściaste. W sosnowej uprawie raczej nie spotkamy tego grzyba (choc też sie zdarza na brzozach, rzadko). W młodym, zadbanym lesie (uprawie) raczej się nie znajdzie.
Najlepsze typy to lasy liściaste związane z rzekami, takie bardziej zaniedbane, z walającymi gałęziami i obumarłymi drzewkami. Cos posredniego miedzy grądem a łęgiem. W miastach parki.
Z moich obserwacji częsciej występuje na obumarłych drzewkach o niewielkiej średnicy - tak. około kikunastu centymetrów, rzadziej na pniakach, nawet o dużej średnicy. Do tej pory widziałem je na pniakach po topoli balsamicznej lub białej, na pniaczkach bukowych, na obumarłych dębach (często), brzozach.
Co do kulinarnej wartości to przyrządzałem dwa razy, dusząc na oleju. Kapelusze są silnie śluzowate, przyschnięte bardzo lepkie (to też dośc charakterystyczne), tak że aż tworzyła się podczas smażenia piana. Smakowały głównie olejem, jak to przy smażeniu, ale były w sumie przyjemne.