Znaleziony przypadkiem i zebrany dzisiaj.
Ten dziuplolubny nadrzewny to prawdziwa zagadka dla mnie. Zawsze, jeśli już, była mowa: "hymenofor po uciśnięciu ciemnieje".
A co, jeśli porowaty hymenofor po uciśnięciu, przejechaniu np. tępym brzegiem scyzoryka nie ciemnieje, ale olśniewająco bieleje? I to przebarwienie trwa chwilkę, tak "raz-dwa-trzy" (w niewiele wolniejszym tempie, niż w jakim mówi pan przy próbie mikrofonu)? I potem powraca do stanu pierwotnego i można procedurę powtarzać wielokrotnie, działa jak znikopis? ;-)
Z powodu bardzo drobnych porów i słabego już światła nie potrafiłam na początku stwierdzić czy zjawisko polega na wydzielaniu czegoś, czy też na dotarciu do jakiejś tajemniczej, elastycznej warstwy. Ale "robił to" zarówno hymenofor owocnika zdjętego (od dołu porażony trochę pleśnią, też na początku brałam to pod uwagę jako potencjalny czynnik, ale zdecydowanie odpada), jak i hymenofor owocnika pozostałego na drzewie (w najlepszej kondycji, po prostu świeży i kwitnący, tylko, niestety, naprawdę mały). U wszystkich owocników na częściach zdrowych zachowywał się w identyczny, zabawny i fascynujący sposób.
Po obserwacji zjawiska pod lupą już wiem - grzybek coś wydziela. I potem albo natychmiast wchłania, albo to coś staje się przezroczyste... Chyba to drugie, ale jeszcze nie doszłam na 100%, za szybki jest dla mnie.
Owocniki to na pewno jednoroczniaki. Być może wkrótce może nowe zaczną rosnąć, jak to u drewnolubów rosnących przez cały rok bywa (sąsiedzi "zewnętrzni", wrośniaki, wyrośli od guzków na korze do sporych galerii i zdążyli się już zestarzeć w ciągu niecałych dwóch miesięcy). Piszę "być może", bo trzy drzewa z nadrzewnymi, dla których dziś tam się wybrałam, to już przeszłość. Trwa rzeź.
Drzewo to klon, Acer sp., a grzybek chyba lubi miejsca zaciszne, bo zadziuplował się maksymalnie.
Byłabym naprawdę wdzięczna za sugestie co do wstępnego oznaczenia. Jeśli te fotki nie wystarczą, to jutro pokroję go i sfocę w świetle dziennym, bo mi balans bieli ostatnio za bardzo przyciemnia - lepiej będzie ten przekrój w słońcu zobaczyć (i kolor skórki - ciemny chiński róż, u mnie wciąż za pomarańczowy na monitorze).
Przepraszam za słabą jakość fot terenowych (chyba najgorsze, jakie w życiu zrobiłam), ale już nie da się ich powtórzyć.
Nie wiem, czy nie bardziej dziwny od jego "mlekodajności" jest sposób przyrośnięcia.
Tyłogrzbiet grzybka - przyrośnięty był od tyłu i od góry centralną częścią zewnętrznej powierzchni kapelusza, za pomocą tych oto "przyssawek", widocznych jako trzy jasne plamy ze śladami drewna (powinny być bardziej "odgórne", ale model trudny do ustawienia):
To samo z przodu, ale trochę od dołu, bo j.w. ;-)
Czerwone kreseczki to milimetry, tak dla ułatwienia oceny:
(wypowiedź edytowana przez mykola 29.marca.2008)