Hej
Chciałbym się nauczyc rozpoznawać dobre gatunki gołąbków które warto zbierać i konsumować będąc pewnym że je sie dobre jadalne grzyby
Podajcie linki do swoich faworytów a ja będę musiał na początku pozbierać troche w lesie przywieść i sfotografować i dać wam do oceny czy to aby na 100% to co ma być
Pozdrawiam - Darz Grzyb
Krzysiek
Oj, Yachoo.... przekażę Ci to co wiem, ale nie wiem, czy to coś Ci pomoże.
Według mnie najważniejsze jest to, aby ROZPOZNAĆ, ŻE TO JEST GOŁĄBEK. To już będzie więcej, niż pół sukcesu. Nie wiem, czy masz z tym problem bo ja się tgo uczyłam mając 3 latka. Z dziadziem od zawze chodzilem do lasu (w lesie uczyłem się chodzić) i od zawsze zbierałem "bedłki".
Widząc grzyba, wystarczy mi 1 sekunda i wiem, czy to jest gołąbek
1. Trzon
- biały
- kuchy
- w środku śnieżnobiały, niekiedy pełny i kruchy, w starszych owocnikach podobny do gęstej waty cukrowej
2. Blaszki
- biał (u starsych owocników pożółkłe)
- wyraźne, wysokie
- kruche (bardzo)
3. Zapach
- bardzo przyjemny
- przyjemny nwet 2 dni po zebraniu - wówczas się wyraźnie zmienia
4. Kapelusz
- różnokolorowy, ale zawsze bardzo kruchy
- na brzegach cieńszy
- skórkę można oderwać, począwszy od brzegów, na środku ciężko
- płaski, u starszych nawet wklęsły, u młodych kuleczka
Dodatkowo gołąbki latami występują w tych samych miejscach i można o nich po prostu pamiętać. Jeśli już jesteś pewien, że to jest gołąbek to wówczas pozostaje jeszcz jedna, bardzo ważna sprawa:
5. Smak
Gołąbki są jednymi z tych grzybów, które można śmiało rozróżniać smakowo. Te, które nie pieką w język, nie są gorzkie i nieprzyjemne - są jadalne :) Pamiętaj jednak, żeby być pewnym, że to jest gołąbek.
Moimi ulubionymi gołąbkami są
- gołąbek zielonawy
- gołabek modrożółty
zbieram i zjadam również dziesiątki innych gołąbków, ale zazwyczaj nie wysylam się na ich identyfikację. W/g Marka to jest niekiedy horror :)
ps. wszystkie podane powyżej informacje są informacjami "z głowy". Nie podparte żadnym atlasem i źródłami. Wiem, że są również gołąbki z zabarwionymi nóżkami i takie z nieprzyjemnym zapachem i wiele odchodzących od mojego opisu. Opisałem jedynie MÓJ sposó identyfikacji gołąbka.
Tym po czym "naturalnie zbieracze" ogranoleptycznie odróżniają gołąbki od całej reszty jest chyba głównie konsystencja.
Miąższ gołąbków w przeciwieństwie do innych grzybów kapeluszowych jest zbudowany głównie z kulistych komórek - przy przełamywaniu zachowuje się tak jak kreda - w specyficzny sposób są kruche - to trudno wytłumaczyć ale jak się to już poczuje w palcach i kilka razy doświadczy wiadomo o co chodzi. Zauważ że w "naturalnej" metodzie identyfikacji Piotrka cecha kruchości jest przywołana kilkakrotnie.
Analogiczną konsystencje mają pokrewne gołąbkom mleczaje - te mają jednak sok mleczny.
Inne grzyby kapeluszowe mają miąższ głównie zbudowany z wydłużonych i splątanych komórek - stąd przy przełamywaniu stawiają inny opór i inaczej się łamią. Nawet jak są dość kruche to na inny, "włóknisty" sposób.
Co ważne to nasze gołąbki w przeciwieństwie do np. muchomorów (np. sromontnikowego) mają trzon bez żadnych dodatków typu pierścień, pochwa u podstawy itd. Nic takiego, po prostu sam trzon.
I wszystkie gołąbki o łagodnym smaku można jadać - te o piekącym, palącym, nieprzyjemnym należy zostawiać.
Gołabki mają swój charakterystyczny pokrój, wygląd skórki kapelusza, blaszek itd. to wszystko o czym pisze Piotrek. Tego można się nauczyć po kilku praktycznych próbach określenia "gołąbek czy nie gołąbek".
Gołąbka umiem rozpoznać od mleczaja czy muchomora
moja niewiedza bierze sie stad że w mojej rodzinie nie ma tradycji ich zbierania.
Bierze się to stąd że gołąbków jest cała masa
a testowanie kazdego gatunku poprzez próbowanie może być mylące po kilku próbach.
Nie ma też bynajmniej w okolicach Torunia gołąbków na targowiskach a że gołąbki niektóre wyglądają apetycznie to widać.
Spotkałem się też z nazwą Gołąbek cukrówka
tutaj nie ma tej nazwy chyba jest zastąpiony inną może to gołąbek winnoczerwony ....
No rzeczywiście. W pierwszym zdaniu pierwszego posta piszesz że chodzi o rozróżnianie pomiędzy gołąbkami. Sorry , nie doczytałem :)
Polecał bym jednak próbę smakową. Jak język skołkowacieje po kilku próbach to trudno. To podobno się dobrze kojarzy (smak - obraz) tak że z czasem prób bedzie potrzeba mniej.
Postaraj się skoncentrować na próbie odszukiwania kilku gatunków : R. vesca, R. cyanoxantha , R. virescens
Przydatna metoda to wyprawy z kimś kto ma to obcykane. Jak nie da rady, to atlas - wyprawa w teren - atlas - wyprawa w teren - az sie nauczysz.
Warto wiedzieć, że nie możesz sie gołąbkiem ZAtruć. To już dużo daje.
Język może Ci skołowacieć, owszem, ale po kilku nieudanych próbach, znaczy takiech, gdzie trafisz na niesmacznego gołąbka.
Nie ma tutaj zależności (jak niektórzy twierdzą), że jaskrawe gołąbki są niedobre. Osobiście jadam gołąbka jasnożółtego (zbieram go często w brzezinach razem z koźlarzami) i jest bardzo dobry.
Możesz też - tak jak pisałeś, przynosić je i robić im fotki - chyba wszyscy chętnie będziemy się bawić w rozróżnianie gołąbków :)
........a swoją drogą czy gdzielowiek na targowiskach można spotkać gołąbki? Ani w Kłodzku nigdy ich nie widziałem, ani w Bystrzycy Kłodzkiej (chyba na innych targowiskach też) ani tym bardziej przy jakiejkolwiek drodze.....
A U Was?
ja jak mówiłem nie widziałem
w Toruniu można znaleść na targu borowiki, podgrzybki brunatne, koźlaki babki i pomarańczowe (rzadziej, kurki, kanie, gąski .. to chyba wsio
Nic dodać, nic ująć. Moi znakomici przedmówcy mają 100% rację. Piszę to tylko po to , aby utwierdzić Cię w przekonaniu, że gołabkiem się nie otrujesz, jeżeli go przedtem spróbujesz. To samo dotyczy mleczai.
Parę lat temu rozmawiałem z z Panią Barbarą Sadowską, doktorem mykologii recenzującym m.in. niektóre wydania obcych atlasów. Powiedziała, że poczarnobylska (najprawdopodobniej) scheda dotknęła także grzyby. Jej zdaniem reguła smakowa dotycząca gołąbków jest, niestety, nieaktualna.
Popolemizuję z tym zdaniem. Wysłuchałam kilku referatów na temat skażenia terenu Polski przez pierwiastki radioaktywne uwolnione do atmosfery w wyniku awarii w 1986 roku w Czarnobylu. Referaty i badania w nich prezentowane pochodziły z lat, kiedy nie "trzeba było" ubarwiać rzeczywistości. Dotyczyły przede wszystkim zawartości cezu w grzybach w różnych rejonach Polski. Największe skażenie tym (i innymi też - np. jodem, ale ten na stosunkowo krótki okres półtrwania i w tej chwili skażenie jodem można pominąć) pierwiastkiem nastąpiło na Opolszczyźnie, ale i tak jest na tyle niskie, że trzeba by było odżywiać sie wyłącznie podgrzybkami(kumulują najwięcej cezu spośród przebadanych grzybów jadalnych i to głównie w skórce kapelusza), żeby to miało jakiś wpływ na nasz organizm.
Skażenie promieniotwórcze w takiej skali, jaka miała miejsce w Polsce nie ma wpływu na zmianę smaku miąższu.
Apropos radioaktywnych pierwiastków w grzybach. W zeszłym roku byłem świadkiem jak czworo Polaków wynosiło pełne reklamówy podgrzybków wprost zza ogrodzenia hałdy odpadów ze starej kopalni uranu. Zdarzenie miało miejsce niedaleko Lądka Zdroju w rejonie czeskiej miejscowości Zalesi. Na zwróconą im uwagę zareagowali tylko śmiechem i "nadzieją", że chyba nie będą po tych grzybach świecić. Nie wydało mi się to najrozsądniejsze, ale nie pozostało mi nic jak tylko życzyć im smacznego.
Ja miałem kiedyś podobną "przygodę" lecz na zwróconą uwagę zareagowali poważną odpowiedzią (nie śmiali się". "Panie! To nie do jedzenia tylko na sprzedaż!". Dotyczyło to opylania dojrzałych pomidorów.