Zebrany w niedzielę przed lokalem wyborczym, średnica kapelusza 7 cm, wysokość 8 cm, zapach dość przyjemny, grzybowy, intensywny, ostry, ale nie fenolowy (ani też nie pieczarkowy za bardzo). Po uciśnięciu brzeg kapelusza i trzon przebarwiają się na żółto. To samo pod wpływem KOH 20%, wtedy żółknie również miąższ.
Siedlisko iglaste, tuja, świerk, cyprysik, widoczne na zdjęciu.
Nie udało mi się zrobić wysypu zarodników. Dla mnie to naprawdę niecodzienny przypadek. Fragmenty kapelusza owocnika zawsze umieszczam na białym (kartka A4) i totalnie czarnym tle (laminowana okładka, niezastąpiona).
Zostawiłam kapelusz na parę godzin. Nic. Potem na dobę. Bez efektu. Po dwóch dniach blaszki nieco zbrązowiały (czekolada z mlekiem), na białej kartce pojawiła się stosowna plama spowodowana rozkładem materiału, lecz brak jakichkolwiek śladów właściwego wysypu i na czarnym, i na białym tle.
A po trzech dniach, czyli dzisiaj, stało się to, co musiało się stać. Owocnik ożył, a moja M (która właśnie przyjechała), kiedy to zobaczyła, natychmiast pozbyła się całości z powodu malutkich, za to bardzo licznych i aktywnych larw, które zaczęły zwiedzać okolicę.
Spróbuję zebrać kolejny eksykat, jednak tym razem, jeśli znowu nie wysypie po 24 h, zamrożę okaz bezlitośnie, co by powstrzymać rozwój lokatorów.
Nie mam pojęcia, co to za gatunek, jakoś nic mi nie pasuje. Pieczarka tak jakby (hehe, niesypiąca), tylko która?... Szarołuskowa nie bardzo, siedlisko nie w jej typie.
Zdjęcia fatalne, telefoniczne, ale może choć poglądowo się przydadzą do wstępnego oznaczenia.