#517
od października 2007
Bardzo ciekawy kolorystycznie grzybek. Gospodyni, wierzba nasza polska Salix (alba lub fragilis, ale chyba S. alba) jest GIGANTYCZNA, nawet nie próbowałam jej objąć aparatem (choć z ciekawości, przy okazji zmierzę obwód. Może pobije rekord "bogini" z wątku
https://www.bio-forum.pl/messages/33/133673.html ). Poza tym, drzewo w całkiem niezłej kondycji.
Dzisiaj było u nas bardzo ostre słońce, dzięki czemu mogłam na własne oczy zaobserwować interesujące właściwości lokatora. Kiedy znajduje się w cieniu, hymenofor jest zdecydowanie w tonie pomarańczowawym, sjena. Wystawiony na światło słoneczne w ciągu kilkunastu minut jaśnieje niemal do białości.
Grzybek zdecydowanie preferuje bycie resupinowatym, kapelusiki tworzy, kiedy juz naprawdę musi, nie odstają od podłoża o więcej niż 4-8 mm. Kontekst rudy, rudocynamonowy (ciepła barwa), rurki na przekroju szarobrązowe o dł. 2-3 mm. Pory 4-5 na 1 mm (mierząc w linii). Miąższ potraktowany 10% KOH natychmiast czernieje, rurki reagują słabiej, ale tak samo. Po ściągnięciu owocnika hymenofor przybiera barwę jasnej naturalnej umbry (i białe, i pomarańczowe mają teraz, po ściągnięciu, identyczną barwę).
Co to może być?
Myślę, że to jest stary i bardzo piękny okaz Phellinus conchatus.
#519
od października 2007
On mi wyglądał czyreniowato, tak na pierwszy rzut oka, ale po przekrojeniu wszystkich zdjętych owocników (naprawdę, pobierałam fragmenty jak najbardziej różnych) poważnie zwątpiłam - czy nie powinnam jednak znaleźć jakichś wieloletnich? Wszystkie zdjęte miały jedną warstwę rurek, a miąższ bardzo cienki, 0,5-1 mm, nie grubszy.
Po Twojej wypowiedzi przypomniałam sobie o jeszcze jednym, zapomnianym, nieprzekrojonym (hm... trafił do kieszeni, bo woreczków zabrakło). Taki nieduży, ale "najgrubsiejszy".
Przekroiłam. Chyba jest wieloletni. Ale nie mam pewności. Jutro pofocę, to podeślę.
#520
od października 2007
No tak - przecież jeśli rurki nie są przedzielane warstwami kontekstu i mają niewielki przyrost roczny, a klimat taki, jak u nas (czyli bezzimowy), to w celu sprawdzenia wieku lepiej łamać owocniki, niż je kroić.
Tak, jest wieloletni :-)
Dziękuję, Darku!
Swoją drogą - jaki jest status tego gatunku w mojej okolicy?
(wypowiedź edytowana przez mykola 07.marca.2008)
#521
od października 2007
Aha: pomimo pobrania owocników piękno lokatora naprawdę niewiele ucierpiało. Nie pozbyłam się przyzwyczajeń "przyrodnika-estety" (czyli zachować w stanie możliwie albo zupełnie nienaruszonym), choć teraz jestem zdecydowanie bardziej racjonalna, praktyczna - jeśli już podejmę decyzję: "zdejmuję", to patrzę pod kątem "przydatności materiału", jednocześnie pamiętając o tej urodzie i konieczności jej zachowania. I w tym przypadku dało się to wszystko doskonale ze sobą pogodzić ;-)
#583
od października 2007
Darku, obejrzałam foty i owocniki jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz. Przestudiowałam klucze. I nie mogę oprzeć się wrażeniu, jeśli istnieje czyreń NAPRAWDĘ podobny do tego mojego nawierzbowego, to jest nim nowo dodany do Twojego atlasu Phellinus viticola.
Owocników jest naprawdę dużo, usytuowanych w różnych miejscach, na rozmaicie zorientowanych względem podłoża powierzchniach - pionowym pniu, poziomych konarach, konarach ukośnych - a wszystkie wyglądają tak samo: zdecydowanie resupinowate, zlewające się, kapelusze tworzą tylko w "sytuacjach bez wyjścia" (wąziuteńkie linijki 4 mm szerokości, maksymalnie 6-8 mm w przypadku supergigantów), bo rosną głównie "od spodu" (zdjęcia resupinowatych pomarańczowych to dolna strona konaru).
Trochę to nie pasuje do kluczowych opisów P. conchatus.
No i wg Domańskiego, P. conchatus: "z jedną lub kilkoma czarnymi liniami na przekroju".
P. viticola: "bez czarnych linii na przekroju".
W tym przypadku czarnych linii brak, zero.
Zgadzają się za to takie rzeczy, jak grubość (a właściwie cienkość) kontekstu i barwa rurek. Ja wiem, że P. viticola rzadko występuje na liściastych, ale naprawdę, gdybym miała stawiać, to właśnie na niego.
Co o tym sądzisz?
(wypowiedź edytowana przez mykola 18.marca.2008)
#585
od października 2007
Przekroje:
U tego ostatniego widać ciemniejszą linię, choć nie jest ona czarna - czy tak to ma wyglądać u P. conchatus?
#1515
od maja 2002
Paula, Phellinus viticola absolutnie wykluczony.
Twój to typowy (dotyczy ostatnich dwóch zdjęć) i bezdyskusyjny Phellinus conchatus.
Ciemną linię najłatwiej ogląda się pod dużym powiększeniem, o czym profesor Domański zapomniał wspomnieć w swoim klasycznym dziele :-)
Jak znaleźć linię?
Ta tajemnicza ciemna linia to zbite i skolapsowane /zżelatynowane strzępki tworzące cienką warstwę pomiedzy filcowatą powierzchnią kapelusza, a właściwym miąższem.
Nie należy więc szukać jej w miąższu!
Żeby ją zobaczyć zrób przekrój ostrą (najlepiej nową) żyletką albo ten przekrój który masz (ostatnie dwa zdjęcia) "dopieść" żyletką tak, żeby powierzchnia cięcia była gładka i równiutka. Wtedy pod mocną lupą, a najlepiej pod mikroskopem stereoskopowym przyglądnij się co jest między filcem powierzchni kapelusza, a miższem.
#587
od października 2007
Dzięki! A czy to widać w przypadku resupinowatych owcników, czyli bezkapeluszowców? Też zebrałam, a warto wiedzieć - kiedyś mogę trafić na same zerokapeluszowe ;-)
Powiększenie na fotkach wynosi 8-9x: pierwszy przekrojony ma 1,7 cm szerokości (on pochodzi z drugiej, "ciemnej strony" konaru, obok tych zupełnie resupinatowatych), a te ostatnie dwa - szer. 2,1 cm.
#1516
od maja 2002
Tak, to jest również widoczne u owocników resupinowatych. Najbardziej widoczne (lupa - komfortowo widać to w powiększeniu x25) będzie w miejscach gdzie są jakieś zniekształcenia, nierówności przyrośnięcia do substratu - takie jak na foto 3 (licząc od dołu), na tej fotce widze tę linię nawet bez większego powiększenia :-)
#590
od października 2007
Dziękuję jeszcze raz. Jak tylko pofocę znacznie większe makro przekrojów, to się jednak z Tobą skonsultuję, czy dobrze je interpretuję i patrzę na te właściwe linie :-)
#592
od października 2007
Jeśli chodzi o narzędzia - do sekcji niewielkich owocników początkowo używałam skalpeli (bo miałam ich sporo), ale one mają dwie wady: są bardzo drogie i często za krótkie. A na grzybkach nawet ostrza ze stali chirurgicznej tępią się szybciej, niż na tonie papieru. Z tego samego powodu (bezsensowne koszty - komplet 10 wymiennych ostrzy kosztuje minimum 20 zł) zrezygnowałam z moich profesjonalnych noży tapeciarskich, zostawiając je na mniej tępiące zadania. Bo równie dobre, a znacznie wygodniejsze w użyciu niz żyletki, są najzwyklejsze, najtańsze nożyki tapeciarskie dostępne w hipermarketach. I za trzy złote można np. w Tesco kupić sobie taki zestaw (ostatnio nabyłam dziesięć) - nożyki do krojenia, cięcia, przycinania, strugania, dopieszczania przekrojów, a nawet do powieszenia sobie na szyi i zaczepienia o pasek ;-) :
Polecam!